Michał Mak zaczął strzelać seryjnie? "Mówiłem bratu, że gol w Warszawie rozwiązał worek"

Jeszcze za kadencji Jerzego Brzęczka Michał Mak nie był podstawowym piłkarzem Lechii. Thomas von Heesen mu jednak uwierzył i zaczął dawać szanse. Mak w drugim meczu z rzędu strzelił już gola.

Michał Mak w ciągu trzech dni strzelił dwa gole. - Na pewno cieszy mnie ta bramka. Powiedziałem już bratu który był na meczu Lechii, że gol w Warszawie rozwiązał worek i że zaczną te bramki padać. Na bramkę w lidze czekałem bardzo długo, bo ponad rok. Mam nadzieję, że teraz zaczną one padać - powiedział pomocnik Lechii Gdańsk.

W niedzielę gdańszczanie zagrali dwie zupełnie inne połowy. - W pierwszej części spotkania mieliśmy jedną lub dwie klarowne sytuacje, które mogły skończyć się bramką. W drugiej połowie graliśmy lepiej, ale też mieliśmy więcej miejsca na boisku. Stwarzaliśmy okazje i padały z tego bramki - opisał sytuację Michał Mak.

Lechia ostatnie swoje zwycięstwo odniosła 21 sierpnia. Od spotkania z Górnikiem Łęczna dwa razy remisowała i dwukrotnie przegrywała. Ta wygrana była jej więc bardzo potrzebna. - Czekaliśmy długo na zwycięstwo. Mam nadzieję, że rozpoczniemy serię wygranych i będziemy się piąć w górę tabeli, bo tam jest nasze miejsce - ocenił Mak.

Po meczu z Legią Warszawa Thomas von Heesen chwalił Michała Maka, który jednak zaczął spotkanie z Zagłębiem z ławki. - Ja próbuję każdym wejściem pokazać trenerowi, że mogę pomóc duży drużynie i wnieść dużo polotu. Szkoleniowiec ze mną rozmawiał i powiedział, że liczy na moje wejście w drugiej połowie. Tak się właśnie stało. Jestem mu wdzięczny za szansę i chcę spłacić dług zaufana. Cieszę się, że dostaję minuty. Każdy z nas walczy o miejsce w składzie - podsumował.

Komentarze (0)