Mimo, że w zespole nie ma plagi kontuzji sztab szkoleniowy musi stawić czoła poważnemu wyzwaniu. Wykluczenie z powodu kartek Vladislavsa Gabovsa bardzo mocno komplikuje sytuację na prawej stronie obrony. - Kadra jest szeroka, pozostaje nam kilka możliwości. Bierzemy pod uwagę również przejście na trójkę obrońców - nie ukrywa Marcin Brosz.
Łotysza zastąpi ktoś z czwórki Paweł Sobolewski, Aleksandrs Fertovs, Rafał Grzelak, Krzysztof Kiercz. Jest jednak mała niedogodność. - Pamiętajmy, że żaden z nich nie grał wcześniej na prawej obronie i dla całego zespołu będzie to duże wyzwanie.
W ramach 11. kolejki do Kielc przyjedzie Podbeskidzie Bielsko-Biała. Drużyna, która podobnie jak Korona, lepiej czuje się na obcym terenie. - Gdzieś te podobieństwa są i to nie tylko w wynikach, ale także w stylu gry. Podbeskidzie na pewno ma paru ciekawych zawodników. Nie buduje zespołu tylko na Słowakach, ale daje też szansę promowania młodych Polaków. Jeśli myślimy o tej drużynie, to pierwsze co przychodzi do głowy to waleczność o każdy punkty. Tego możemy się spodziewać - przewiduje trener.
Brosz ma nadzieję, że jego podopieczni w końcu ucieszą kibiców przybyłych na Kolporter Arenę. Złocisto-krwiści na domowe zwycięstwo czekają od 19 lipca. - Chcielibyśmy wrócić do radości ze stwarzania sytuacji, uśmiechu po zakończonych golem okazjach i to jest to do czego dążymy i pod tym kątem spróbujemy rozegrać to spotkanie - mówi. Czy tak samo jak miało to miejsce w pojedynku z Górnikiem Łęczna (0:2) Korona zagra odważniej w ataku?
- Piłka ma to do siebie, że nic nie zdarza się dwa razy. Nie patrzymy wstecz. Jeżeli chciałbym już do jakiegoś meczu wracać, to do inauguracyjnego z Jagiellonią, kiedy wszyscy obawiali się tego meczu. Cechowała nas w nim dyscyplina, wiedzieliśmy co chcemy grać i nie baliśmy się tego.
O ile w defensywie Marcin Brosz nie ma komfortu, to w formacjach ofensywnych pole manewru jest zdecydowanie większe. Do jego dyspozycji są trzej napastnicy - Trytko, Przybyła, Cabrera - a także praktycznie wszyscy pomocnicy, z Siergiejem Pilipczukiem na czele. - Możliwości są i na pewno z nich skorzystamy. Musimy z nich skorzystać na maksa, żeby wynik był później korzystny - kończy.