Od 29. minuty zespół Polaka prowadził 1:0 po golu Glenna Murray'a, ale tuż przed przerwą stracił przewagę, gdy Artur Boruc popełnił błąd przy wyprowadzeniu piłki. Po zagraniu reprezentanta Polski futbolówka wylądowała pod nogami Odiona Ighalo, który skwapliwie wykorzystał wpadkę Boruca i doprowadził do remisu.
Wiśniom, które posiadały miażdżącą przewagę, nie udało się już wyjść na prowadzenie i w starciu beniaminków doszło do podziału punktów. Eddie Howe nie wini jednak Boruca za zaprzepaszczenie szansy na trzecie zwycięstwo w sezonie.
- Wymagamy od zawodników z pola i bramkarza, by brali na siebie odpowiedzialność i rozgrywali piłkę od tyłu - taka jest nasza filozofia. Nie mam pretensji do Artura. Odkąd jest z nami, broni wspaniale. Artur nie popełnia wielu błędów, ale niestety takie jest życie bramkarza. Ten błąd przydarzył się w nieodpowiednim momencie - mówi angielski szkoleniowiec.
Boruc jest numerem jeden w bramce Bournemouth. W bieżącym sezonie wystąpił od pierwszej do ostatniej minuty w każdym z ośmiu ligowych meczów Wiśni. W jednym spotkaniu zachował czyste konto, a w pozostałych sześciu puścił 11 bramek.