We wtorek Bayer Leverkusen zremisował 4:4 z AS Roma, choć jeszcze w 80. minucie przegrywał różnicą dwóch goli. W sobotę VfB Stuttgart prowadził na BayArena 2:0 i 3:1, by ostatecznie przegrać 3:4. Zwycięskiego gola strzelił w 89. minucie Admir Mehmedi i wprawił kibiców w euforię.
- Dwóch takich meczów w tak krótkim odstępie czasu jeszcze nigdy nie przeżyłem! Kibice, którzy oglądali te pojedynki, na pewno nie przegapią naszych następnych spotkań - cieszy się dyrektor sportowy Rudi Voeller. - Drużyna nigdy się nie poddaje, walczy do końca i to jest imponujące, ale nie działa korzystnie na nasze nerwy - dodaje działacz Michael Schade, cytowany przez "Bild".
- Zawsze wierzę w odrobienie strat i 1000 razy bardziej wolę zwycięstwo 4:3 niż wymęczoną wygraną 1:0 po bronieniu się przez całe zawody i wyprowadzeniu jednego kontrataku - przekonuje trener Roger Schmidt, choć z pewnością wolałby, żeby jego drużyna obejmowała prowadzenie już na początku i kontrolowała przebieg wydarzeń.
Szkoleniowiec uporał się z ofensywnymi problemami zespołu, który wcześniej zdobywał niewiele bramek, ale postawa formacji obronnej nie napawa optymizmem kibiców. Ogrania wciąż brakuje Jonathanowi Tahowi, Kyriakos Papadopoulos nie jest bezbłędny, a Omer Toprak dopiero wraca do gry po kontuzji.
Kucharczyk: rozmowa z trenerem po meczu nie ma sensu
{"id":"","title":""}