Odrzutek na drodze Milika. Niesamowita historia Simona Kjaera

Usłyszał od trenera, że nic z niego nie będzie. Potem ten trener wpadł w obsesję, gdy zdał sobie sprawę z błędu, jaki popełnił. Oto historia Simona Kjaera, odrzutka który zrobił wielką karierę. W czwartek zmierzy się z Arkadiuszem Milikiem.

Jacek Stańczyk
Jacek Stańczyk
SEDAT SUNA /PAP/EPA / SEDAT SUNA /PAP/EPA

Odrzucony

15-letni Simon miał pełne prawo, żeby się załamać. Rzucić piłkarskie buty w kąt, dać sobie z tym wszystkim spokój i po prostu zapomnieć o futbolu. Kopał piłkę w prowincjonalnym klubiku Lund IF niedaleko jego rodzinnego, 100-tysięcznego Horsens we wschodniej Jutlandii, robił to, co lubił. Jednak w końcu trzeba było zrobić kolejny krok, w końcu trzeba było ruszyć z miejsca. I Simon ruszył, 50 kilometrów od rodzinnej miejscowości, w miasteczku Herning tworzyła się właśnie pierwsza duńska akademia piłkarska. Pełen nadziei blondwłosy chłopak myślał, że to będzie jego przyszłość. Mocno się zdziwił, gdy tam, nawet nie jeden, tylko kilku doskonale wyszkolonych trenerów z dyplomami zgodnie stwierdziło, że nic z niego nie będzie.

Nic tylko usiąść i płakać.

Obsesja trenera

To był 2004 rok, a powstająca akademia należała do klubu FC Midtjylland. Tyle że sztabowi szkoleniowemu bardzo topornie szło kompletowanie zespołu. Ciężko było przekonać utalentowanych chłopaków z regionu, żeby przyszli i trenowali na boisku, gdzie dookoła pasły się krowy, a rolnicy jeździli traktorami. Z wielkim trudem udało się ściągnąć piętnastu młodych zawodników, których w innych klubach po prostu nie chciano.

- Nie mieliśmy wielkiego wyboru, więc ostatnie wolne miejsce zajął Simon Kjaer. Był pod ręką, a dodatkowo jego ojciec pracował w naszym klubie jako osoba odpowiedzialna za dostawy sprzętu. Kjaer senior był dobry w tym, co robił, i byliśmy gotowi pójść na wiele ustępstw, aby tylko go zatrzymać. Przyjęliśmy jego syna pod warunkiem, że sam zapłaci za swoje utrzymanie - opisuje teraz Rasmus Ankersen, jeden z ówczesnych trenerów akademii.

- Czułem, że zaakceptowali mnie tylko dlatego, że lepsi ode mnie byli poza ich zasięgiem - mówił potem sam zawodnik. - Miał stuprocentową rację – przyznał Ankersen.

Simon Kjaer, odrzutek z akademii stał się jej najsłynniejszym absolwentem. Ten lewy, albo środkowy obrońca grał w wielkich klubach, kosztuje miliony euro, jest etatowym reprezentantem Danii, zagrał w mistrzostwach świata i Europy. Tego lata pozwolił sobie na to, żeby odrzucić ofertę Liverpoolu na rzecz Fenerbahce Stambuł.

Rasmus Ankersen, człowiek który Kjaera skreślił, potem poruszony tym błędem postanowił odmienić swoje życie. - Historia Simona Kjaera była impulsem, który dał początek mojej obsesji. Zapragnąłem odkryć jego sekret. Zdecydowałem się rzucić pracę, a ostatnie pieniądze wydałem na sześć biletów lotniczych – opisuje w książce "Kopalnie Talentów". Duńczyk poleciał do kenijskiej wioski Iten, z której wywodzą się najlepsi biegacze długodystansowi. W Etiopii przyglądał się średniodystansowcom, w Korei Południowej golfistkom, w Rosji łyżwiarkom figurowym, na Jamajce sprinterom, a w Brazylii oczywiście piłkarzom. Postanowił bowiem odkryć co to jest talent, dlaczego jedni go mają, a inni nie. I to opisać. Powyższe cytaty pochodzą właśnie z jego dzieła.


Wielka kariera

Klaus Egelund, dziennikarz duńskiej gazety "Ekstra Bladet" nieco zaskakuje w rozmowie z WP SportoweFakty. Oto jego odpowiedź na pytanie, czy losy Kjaera są inspiracją dla duńskich piłkarzy: - Szczerze mówiąc, jego historia nie jest u nas jakoś szerzej znana. Ten przypadek nigdy nie wbił się w świadomość Duńczyków.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×