SSC Napoli zachwyca nie tylko w Serie A. Bilans Włochów w Lidze Europy jest oszałamiający. Komplet zwycięstw po czterech meczach, aż 16 strzelonych i ledwie jedna stracona bramka. Jeśli dodamy do tego fakt, że we wszystkich spotkaniach Maurizio Sarri stawiał głównie na dublerów, to respekt względem wyników jest podwójny. Trener porównywany ze względu na wygląd do Dona Pietro Savastano z miażdżącego serialu "Gomorra" przeżywa najpiękniejszy okres w karierze. Czekał na to cierpliwie kilkanaście lat, robił swoje i wierzył, że w końcu podbije Serie A. Chwała przyszła grubo po pięćdziesiątce. Wcześniej Maurizio Sarri nałogowo palił papierosy i pracował w banku. Dziś zmieniło się tylko to drugie. Głód nikotynowy ma tak olbrzymi, że wypala ich dziennie około 60!
Bankowiec
7 stycznia 1980 roku Neapolitańczyk zaczął pracę w firmie MPS Finance, piątym co do wielkości holdingu bankowym w Italii. - Był bardzo nieśmiały, dopiero z czasem stał się liderem naszego biura i innowatorem, który dokonał zmian w organizacji pracy - wspominała w wywiadzie dla "La Gazzetty dello Sport", Fiorella - koleżanka z pracy Maurizio Sarriego. Jego przyjaciel Graziano Moncini dodał: - Na rynkach finansowych musisz działać w sposób chłodny i racjonalny. Dziś widzę, że to doświadczenie bardzo przydaje mu się w pracy trenerskiej. Zwłaszcza w momentach kryzysowych, kiedy musi dokonać zmian i w mgnieniu oka podjąć dobrą decyzję.
Jaki był Sarri w pracy? Bardzo skrupulatny i metodyczny. Profesjonalnie podchodził do każdego zadania. Nie kreował się na maniaka futbolu, opowiadał o piłce, ale bez przesady. - On miał sport w DNA - powiedział Graziano Moncini. - Mój ojciec doskonale pamięta tatę Maurizio - świetnego kolarza. Syn wybrał inną dyscyplinę. Po latach trener Napoli powie: kolarstwo to zmęczenie, futbol wymaga mniejszego oddania. Od ojca nauczyłem się umiłowania do ciężkiej pracy, zmęczenia, poświęcenia jej całego życia. Sam próbował gry w piłkę na poziomie amatorskim. Był nieudanym obrońcą, nazywano go rzeźnikiem, bo niemiłosiernie kopał rywali. Miał wiecznie skrzywioną miną i nieprzyjemny wygląd.
Cudotwórca
Choć Sarri urodził się w Neapolu, to całe dzieciństwo i młodość spędził w wiosce Vaggio, liczącej ledwie 1500 mieszkańców (stąd jego toskański akcent). Szybko uświadomił sobie, że nie zrobi kariery jako piłkarz, więc poświęcił się nauce i pracy w banku. Rano pojawiał się w biurze, wieczorem chodził na treningi jako amatorski piłkarz, później trener. Z Sansovino zdobył Puchar Włoch dla klubów występujących w Serie D (czwarty poziom rozgrywek). Jego współpracownicy z banku do dziś wspominają ten sukces w kategorii cudu. - Nasz stadion to nie jest Santiago Bernabeu, to parszywa łąka, która dziś pozostaje symbolem uporu i determinacji Sarriego - mówi Fiorella, koleżanka z biura. - On udowodnił, że wszędzie, gdzie się pojawi, bez względu na okoliczności, odniesie sukces.
Choć kocha komputery i lubi swoją pracę, to cierpi. W pracy nie może palić papierosów, a już wtedy jest doszczętnie zdominowany przez nałóg. Jego przyjaciele ironizują, że jest im żal kolegi, gdy widzą go żującego tytoń na ławce trenerskiej. Po pierwszej połowie meczu z Fiorentiną, Sarri idąc tunelem na murawę dopalał papierosa. W pewnym momencie zauważył kamerę, wstydliwie spuścił głowę i schował go za plecami. Po spotkaniu z Legią Warszawa, pod autokarem na Łazienkowskiej, wypalił trzy papierosy zanim wsiadł do środka i odjechał na lotnisko.
Jasne kolory przynoszą pecha
W fimire MPS Finance był zawsze elegancko ubrany i schludny. Uwielbiał zakładać czarne ciuchy. Czarny garnitur, czarna koszula, czarny krawat. Uważał, że to przynosi mu szczęście, a jest obsesyjnie przesądny. Jako trener unika garnituru jak ognia i z tego powodu nie zatrudniono go w Milanie. Przedstawiciele firmy Dolce&Gabbana (sponsora klubu) uznali go za niewyjściowego. Sarri negocjował kontrakt z Adriano Gallianim, ale zaznaczył, że nigdy nie założy garnituru na mecz. Przekonywał, że musi prowadzić drużynę z ławki w dresie i podkoszulku, ale tylko w ciemnych barwach (jasne kolory to pech). W Mediolanie zdecydowali się więc na Sinisę Mihajlovicia, którego Neapolitańczyk ograł niedawno na San Siro aż 4:0.
W 2000 roku na stałe odchodzi z bankowości, wybierając pracę trenerską. - Wszyscy życzyliśmy mu powodzenia i zapewnialiśmy, że w każdej chwili może wrócić. Wiedzieliśmy jednak, że to niemożliwe. To był bilet tylko w jedną stronę - mówi Graziano Moncini. Jego kariera nabiera rozpędu. Prowadzi różne kluby. Od Pescary (gdzie na konferencji prasowej rozmawiał z kibicami przez Skype), poprzez Avellino (tam wprowadził system 33 wariantów wykonywania stałych fragmentów gry i nazwano go "Mister 33"), Perugię, Sorrento i wreszcie Empoli, z którym awansował do Serie A. Tam spotkał go Piotr Zieliński. - To świetny fachowiec, koledzy z drużyny mówili, że jestem jego synkiem - opowiada reprezentant Polski. - Sukces Empoli, z którego zabrał do Neapolu Hysaja i Valdifioriego to głównie jego zasługa. Jest bardzo wymagającym, profesjonalnym i momentami surowym trenerem.
Król Neapolu
Napoli pod jego wodzą gra najpiękniejszy futbol we Włoszech. Sarri odmienił chimeryczną drużynę, mającą za sobą słaby sezon pod wodzą Rafaela Beniteza. Kiedy po nieudanym początku sezonu (porażka i trzy remisy w lidze), dziennikarze w Italii niemiłosiernie go krytykowali, pisząc "ta sama słaba drużyna i jeszcze słabszy trener", zamknął się w sobie i przestał udzielać wywiadów. W czwartej kolejce jego zespół pokonał Juventus 2:1 i rozpoczął wspaniałą serię siedmiu zwycięstw we wszystkich rozgrywkach.
Po ograniu Fiorentiny dziennikarze zapytali go, czy Napoli powalczy w tym sezonie o mistrzostwo Włoch? Odpowiedział z miną Don Pietra Savastano: - To przecież ta sama, słaba drużyna i jeszcze słabszy trener. Jakie scudetto? O co wam chodzi?
Oglądaj rozgrywki włoskiej Serie A na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)