"Ronaldo" to dzieło dwóch Brytyjczyków, Anthony'ego Wonke'a i Asifa Kapadii. Pierwszy z nich oficjalnie jest reżyserem filmu, drugi odpowiada za produkcję. Kapadia to arcymistrz dokumentu, autor wbijającego w fotel "Senny" i ostatniego hitu "Amy", opowiadającego smutną historię życia kontrowersyjnej wokalistki Amy Winehouse. Autorzy "Ronaldo" spędzili z Portugalczykiem 14 miesięcy. Akcja rozgrywa się głównie w 2014 roku, szalonym czasie dla Cristiano Ronaldo, w którym wywalczył historyczną Decimę (10 Puchar Mistrzów dla Realu Madryt), zawiódł na mundialu (Portugalia nie wyszła z grupy) i sięgnął po Złotą Piłkę. W dokumencie zobaczymy unikatowe, archiwalne zdjęcia z czasów dzieciństwa Portugalczyka, prywatne nagrania z domu czy nawet fragment imprezy, na której ojciec piłkarza, cierpiący na chorobę alkoholową, tańczy z butelką piwa w ręce. "Ronaldo" to doskonała muzyka, zdjęcia (znakomita praca operatorska) i montaż. Wizualnie, dokument zachwyca.
Jaka jest zawartość merytoryczna? W filmie nie usłyszmy opinii ludzi nieprzychylnych Portugalczykowi, bo Ronaldo okroił grono bohaterów do członków swojej rodziny i menedżera Jorge Mendesa, który współpracuje z nim od 14 lat. Nie ma zatem choćby jednej krytycznej oceny pod adresem piłkarza Realu Madryt. To film hermetyczny do bólu. Można odnieść wrażenie, że Ronaldo panicznie bał się nieprzychylnych reakcji osób z zewnątrz, dlatego kontrolował listę wypowiadających się na jego temat. Członkowie rodziny i przyjaciele kochają go miłością bezgraniczną i żyją obok niego, ale i dla niego. Dokument odsłania kulisy życia codziennego gwiazdora. Portugalczyk zaprasza nas na kolację z synem w swoim superekskluzywnym domu pod Madrytem, prywatną siłownię, na której obsesyjnie trenuje czy sypialnię, w której kładzie się spać najwcześniej jak to możliwe. To unikatowa szansa do zajrzenia za wielki mur niedostępności, którym na co dzień odgradza się od świata jedna z największych gwiazd futbolu. Ale powstaje pytanie: czy wszystko nie jest przemyślnie reżyserowane, by wykreować pomnik Ronaldo bez choćby jednej rysy?
Oczywiście pojawiają się trudne wątki. Piłkarz opowiada o chorobie alkoholowej ojca, który zmarł na marskość wątroby. O problemach brata, który podjął walkę z największym demonem swojego życia i trwa w abstynencji od dłuższego czasu. Reaguje na zarzuty, że wychowuje syna samotnie, nie ujawniając tożsamości matki, której zapłacił gigantyczną sumę za milczenie. Za każdym razem szuka jednak usprawiedliwienia i nie przyznaje się do błędu. To nie kreacja. On wierzy w to, że jest wielki. Ta skrajnie egocentryczna mentalność doprowadziła go na szczyt, ale wyraźnie uwiera widza, który chciałby widzieć w nim człowieka. Osobę ze słabościami. A Ronaldo w tym filmie jest supermanem.
Pięknie przedstawiona jest droga chłopca z krzywymi zębami do roli supergwiazdy światowej piłki. Poznajemy największą oręż Ronaldo - niewiarygodną wiarę w siebie, pracowitość, wielki głód sukcesu. Ten nieposkromiony pęd za wybitnością i wygrywaniem jest kluczowy. To mentalność, którą Ronaldo miał od dziecka, która wyróżniała go na tle innych i uczyniła jednym z najlepszych piłkarzy na świecie. Film odsłania tajemnice funkcjonowania grupy najbliższych współpracowników Portugalczyka. Zwłaszcza menedżera Jorge Mendesa. Wszechwładny agent poraża charyzmą. Wiecznie wiszący na telefonie, przeżywający porażki swojego piłkarza (zwłaszcza Mistrzostwa Świata 2014) i wpadający w euforię po sukcesach. Mendes opowiada z pasją o transferze Ronaldo do Manchesteru United, wygłasza płomienną przemowę po wygranym Clasico z Barceloną, za którą goście przy stole chcą mu wręczyć Oscara. Maniakalnie powtarza "nothing is impossible, my friend" (nic nie jest niemożliwe, mój przyjacielu), opisując historię pryszczatego chłopca z Funchal na Maderze, który podbił świat.
"Ronaldo" to dokument inspirujący, ale pokazujący, że życie wybitnego piłkarza to pasmo olbrzymich wyrzeczeń i poświęceń. Główny bohater filmu mówi, że od kilku lat ciągle coś go boli, że jego skrajnie wyeksploatowany organizm coraz trudniej znosi trening i mecz. - Ale gdyby nie było tego bólu, nie byłoby mnie tutaj - mówi Portugalczyk siedzący na szczycie światowej piłki. Aż strach pomyśleć, co będzie robił w życiu, jak z niego spadnie. Wtedy bezpowrotnie utraci najważniejszy cel swojego życia - wygrywanie.
Lewandowski jak Cristiano Ronaldo? Lewandowski może wejść na szczyt
Ronaldo zdobył decime? Ciekawe co na to choćby Ramos... Decime wygrał Real, a nie pojedyńczy piłkarz. Nikt nie może być ponad klu Czytaj całość