Paweł Dawidowicz: Powołania nie traktowałem w kategoriach żartu

Paweł Dawidowicz po transferze z Lechii do Benfiki od razu został wcielony do drugiej drużyny portugalskiego klubu. Na razie nie zapowiada się na zmiany, ale powołanie do pierwszej reprezentacji może mu bardzo pomóc.

Dawidowicz rozgrywa drugi sezon w rezerwach Benfiki, które występują na zapleczu tamtejszej ekstraklasy.

- Cieszę się, że gram co trzy dni. Jestem w rytmie meczowym. To dla mnie lepsze niż treningi. Poziom drugiej ligi w Portugalii jest inny niż naszej ekstraklasy. Tam drużyny dłużej utrzymują się przy piłce. W każdym spotkaniu gramy atakiem pozycyjnym, stawiamy też na techniczny styl. Na pewno dużo się uczę - zapewnia piłkarz.

Wychowanek Sokołu Ostróda wyjechał z Polski po rozegraniu jednego pełnego sezonu w Lechii Gdańsk (32 mecze, jeden gol).

- W Benfice określili mi, w jakim czasie powinienem awansować do pierwszego zespołu. O tym jednak nie mogę mówić publicznie. Czasem trenuję z "jedynką". Grywamy również sparingi: drużyna B na drużynę A - kontynuuje. - Powołanie do pierwszego zespołu mogę dostać z dnia na dzień. Trzeba robić swoje i czekać - uzupełnia.

Piłkarz rezerw Benfiki liczy na debiut w seniorskiej kadrze. - Każdy taki mecz zwiększa pewność siebie zawodnika. Już nawet sam fakt trenowania z takimi piłkarzami robi wrażenie - komentuje.

- Moje powołanie na pewno nie przejdzie bez echa w Portugalii. Trzeba teraz zrobić w Polsce dobrą robotę i liczyć, że zostanie to docenione w Lizbonie. Z Benfiki B już kilku zawodników dostało powołanie do pierwszej reprezentacji. Ja nie potraktowałem go na pewno w kategoriach żartu.

Dawidowicz wzoruje się na Łukaszu Piszczku. - Łukasz to profesjonalista nie tylko na boisku. Obserwuje go także poza murawą. Jest się czego uczyć - kończy.

#dziejesiewsporcie: Falcao zadziwia techniką

Komentarze (0)