- Zawsze byłem profesjonalny, ale choroba zmieniła mnie na lepsze. Po pierwsze, jestem bardziej zrelaksowany, wiem co dla mnie dobre, a co złe. Po drugie, wreszcie wiem czego chcę. Moja walka z rakiem zaczęła się w 2013 roku, od ponad roku gram bez przerwy. Ten czas to dla mnie wieczność - powiedział w wywiadzie dla Tuttosport, zawodnik US Sassuolo.
Włoch ujawnił, że wiara w Boga bardzo pomogła mu w wyzdrowieniu. - Zawsze byłem optymistą, ale w tym szczególnym czasie Bóg był dla mnie bardzo ważny. Wierzyłem, że mogę wygrać walkę z rakiem. Mimo nawrotów choroby nie załamałem się i korzystałem z życia. Zachowywałem się normalnie, robiłem na co dzień to samo, co zwykli ludzie.
Francesco Acerbi opisał swoją walkę z nowotworem w książce "Wszystko dobrze". - Ma ona zachęcić tych, którzy cierpią na raka, do wygrania meczów swojego życia. Apeluję w niej także do mężczyzn o to, by się profilaktycznie badali. Razem ze szpitalem Świętego Rafała w Mediolanie rozpoczynamy niebawem akcję informacyjną dotyczącą badań i zapobiegania nowotworom. Musimy zwiększać świadomość zagrożeń, bo nowotwory są dziś chorobą cywilizacyjną, a we włoskim społeczeństwie wciąż za mało się o nich mówi.
Reprezentant Włoch od 2013 roku występuje w barwach Sassuolo, jednego z najbardziej nieobliczalnych zespołów w Serie A. - Mam maksymalny szacunek do klubu i czuję się z nim emocjonalnie związany. W przyszłości chciałbym jednak zagrać w topowej drużynie. Na pewno nie popełnię błędu z czasów Milanu, w którym za dużo siedziałem na ławce rezerwowych. Dziś myślę o celu reprezentacyjnym. Chcę jechać na Euro 2016 i sięgnąć tam po tytuł. Antonio Conte powiedział mi: powołałem cię za to co zrobiłeś na boisku, a nie dlatego, że wygrałeś z rakiem.