Beniaminek przedłużył serię zwycięstw, ale mógł zagrać lepiej. "W wielu momentach jesteśmy zdziwieni"

W ostatnim czasie piłkarze Rozwoju złapali drugi oddech, ich gra wygląda lepiej, ich skuteczność wzrosła, dzięki czemu zwycięstwa przyszły same. - Ci chłopcy są głodni wyników, sukcesów i zwycięstw - powiedział trener Smyła.

Po serii dwóch wygranych beniaminek I ligi chciał kontynuować swoją dobrą passę, do Katowic przyjechała Sandecja Nowy Sącz, która boryka się z dużymi problemami kadrowymi. Mimo to początkowo spotkanie było wyrównane.

- Pierwsza połowa była słaba w naszym wykonaniu, wchodziliśmy w ten mecz bardzo długo, tak naprawdę do zdobycia bramki graliśmy niedokładnie, nerwowo, bojaźliwie. W tym momencie myślałem, że po prostu nie trafiliśmy z formą w to spotkanie i że będzie bardzo trudno - przyznał szczerze Mirosław Smyła.

Podobno niewykorzystane sytuacje lubią się mścić, ale w przypadku Rozwoju Katowice szczęście odpłaca zespołowi z nawiązką, a efektem jest pokonanie Sandecji 2:0 - w 36. i 46. minucie do siatki rywali trafił Adam Czerkas.

- Jakoś tak w tej piłce jest, że szczęście oddaje, w wielu momentach brakowało odrobiny szczęścia, traciliśmy dziwne bramki, nie zdobywaliśmy ich w stuprocentowych sytuacjach, tu akurat szczęście się do nas uśmiechnęło. Te gole miały ogromny wpływ na zawodników, łatwiej grało się przy 2:0, był większy komfort psychiczny, dlatego te późniejsze akcje wyglądały dużo lepiej - ocenił szkoleniowiec.

Mimo że Rozwój odniósł trzecie zwycięstwo z rzędu, to ma czego żałować, gdyż mogło ono być bardziej wyraźne. - Najbardziej boli mnie to, że jest to kolejny mecz, w którym mieliśmy sytuacje na zamknięcie - umówmy się, że 3:0 powinno zamknąć to spotkanie na dobre - i nie potrafiliśmy strzelić tego trzeciego gola. Mamy z tym problem, jakoś tak w wielu momentach jesteśmy zdziwieni, że tak łatwo potrafimy tworzyć te sytuacje. Wszystko powoli, po kolei, wygrywamy mecze, trzeba się po prostu z tego cieszyć - zaznaczył.

Gdy Ślązacy zaczęli wygrywać, atmosfera w zespole poprawiła się, jest to naturalny efekt zwycięstw. - Ogromną przyjemność sprawia mi to, robię to po raz kolejny, a chciałbym pogratulować mojej drużynie, wszystkim chłopakom. Ci chłopcy są głodni wyników, sukcesów i zwycięstw. Tylko to można czuć w szatni. Te pięć minut po meczu, dla trenera i zespołu, są tak przyjemne, chcemy się tym nacieszyć, ale czekają nas kolejne dwa trudne tygodnie przygotowań, bo mamy swoje problemy kadrowe, w następnych meczach postaramy się walczyć o zdobycze punktowe. Nie poddajemy się do samego końca - powiedział Mirosław Smyła.

Przed przerwą zimową Rozwój rozegra jeszcze dwa spotkania i oba na własnym stadionie, kolejnymi rywalami będą Olimpia Grudziądz (21 listopada, godzina 13:00) oraz Wigry Suwałki (28 listopada, godzina 13:00).

Komentarze (0)