Nie wplątujmy Euro 2016 w grę terrorystów

Siedem miesięcy przed pierwszym gwizdkiem Euro 2016 stolica Francji znów stała się miejscem krwawych zamachów terrorystycznych. Jaki wpływ na organizację przyszłorocznych mistrzostw Europy będą miały piątkowe wydarzenia?

 Redakcja
Redakcja
PAP/EPA/UWE ANSPACH / PAP/EPA/UWE ANSPACH

Fakty znają wszyscy. W piątkowy wieczór trzy skoordynowane grupy terrorystów zaatakowały w kilku różnych miejscach Paryża, w tym w okolicy Stade de France, oraz tętniących życiem, kulturą i rozrywką obszarach dziesiątej i jedenastej dzielnicy stolicy Francji. Nie bez powodu terroryści uderzyli właśnie tam – ich szaleńczy plan miał dotknąć zwykłych obywateli, bez względu na status społeczny, płeć czy religię. Bilans jest tragiczny, ale nadal trudno o ostateczną liczbę ofiar.

Choć najbardziej dramatyczne wydarzenia miały miejsce w sali koncertowej Le Bataclan, w piątkowy wieczór uwagę całego piłkarskiego świata skupiły najpierw eksplozje nieopodal Stade de France. Tego dnia, w podparyskim Saint-Denis, w ramach przygotowań do przyszłorocznego Euro 2016, Trójkolorowi podejmowali reprezentację Niemiec. Gdy na zegarze widniała siedemnasta minuta meczu, a przy piłce był Patrice Evra, horror rozpoczęła pierwsza eksplozja. W kilka minut, ludzie na stadionie i na całym świecie oglądający spotkanie za pośrednictwem mediów usłyszeli kolejny wybuch. Początkowo trudno było ustalić źródło eksplozji, a pierwszym skojarzeniem były petardy odpalane przez kibiców. Według dziennika "L’Equipe", celem zamachowców miały być trybuny Stade de France. Na szczęście brak biletów uniemożliwił realizacje tego planu, a ochrona obiektu okazała się barierą nie do pokonania.

O zamachach zgromadzona na stadionie publiczność dowiedziała się po końcowym gwizdku. Jak często bywa w trakcie większych wydarzeń na Stade de France sieci komórkowe były przeciążone, przez co kibice mieli utrudniony dostęp do informacji z zewnątrz. Ten czynnik z pewnością miał też spory wpływ na brak paniki w trakcie spotkania. Druga połowa meczu przebiegła wręcz sielankowo, na trybunach słychać było "Marsyliankę", a kibice wykonywali meksykańską falę. Choć prezydent Francois Hollande został ewakuowany ze stadionu zaraz po drugim wybuchu, osiemdziesięciotysięczna publiczność celowo nie została poinformowana o powadze sytuacji. W tym czasie służby porządkowe były w stanie zorganizować działania ewakuacyjne w taki sposób, aby wszystkim zapewnić bezpieczeństwo i uniknąć paniki. Już w trakcie meczu zamknięto wschodnią część obiektu, czyli od strony ulicy Julesa Rimeta, gdzie doszło do wybuchów. Zgromadzonych na trybunach kibiców wyprowadzono od zachodniej strony areny. W tym celu, po zakończeniu spotkania, na płycie boiska stworzono strefę buforową, gdzie mogli zebrać się widzowie. Całkowita ewakuacja Stade de France zajęła nieco ponad godzinę. W rejonie stadionu zginęły cztery osoby, w tym trzech zamachowców.

Piłkarska solidarność

Podobnie jak kibice, piłkarze również dowiedzieli się o tragicznych wydarzeniach po zakończeniu spotkania. Według doniesień prasy, taką decyzję podjęli selekcjonerzy obu zespołów. O zamachach Didier Deschamps i Joachim Loew mieli się dowiedzieć już w przerwie meczu od francuskich funkcjonariuszy. Gdy zakończyła się ewakuacja zgromadzonej na Stade de France publiczności, ze względów bezpieczeństwa zasugerowano Niemcom, by nie opuszczali obiektu. Minibusy, które miały przewieźć piłkarzy do hotelu, odjechały puste, a mistrzowie świata spędzili piątkową noc w szatni Stade de France. Solidarnie na stadionie pozostali także piłkarze trójkolorowych, którzy podobnie jak Niemcy opuścili obiekt – dopiero wczesnym rankiem. Jak się później okazało, piątkowy dramat na ulicach Paryża bezpośrednio dotknął piłkarzy reprezentacji Francji. Siostra Antoine’a Griezmanna była obecna w chwili zamachów w sali koncertowej Le Bataclan, o czym powiadomił sam piłkarz Atletico Madryt za pośrednictwem serwisów społecznościowych. 24-letni skrzydłowy w ten sam sposób poinformował później, iż bezpiecznie udało jej się wydostać z pułapki terrorystów. Tyle szczęścia nie miała kuzynka Lassany Diarry, która padła ofiarą zamachowców na ulicach Paryża. – W atmosferze terroru ważnym jest, byśmy wszyscy, jako reprezentanci naszego kraju i jego różnorodności, zjednoczyli się w walce horrorem, który nie ma żadnego koloru ani religii. Brońmy miłości, szacunku i pokoju. – zaapelował były piłkarz Realu Madryt za pośrednictwem swojej strony w serwisie Facebook.

Choć początkowo pojawiły się głosy, że wtorkowy mecz reprezentacji Francji z Anglią zostanie odwołany, to pomimo trzydniowej żałoby narodowej podjęto decyzję o rozegraniu spotkania na Wembley. – Francuska federacja piłkarska poinformowała nas o chęci rozegrania spotkania. Szanujemy tę decyzję. Mecz będzie okazją, aby pokazać, że piłkarski świat jest zjednoczony w tak trudnych chwilach – poinformował angielski selekcjoner Roy Hodgson w wydanym oświadczeniu.

Zagrożone Euro?

Dramatyczne wydarzenia z piątku stawiają pod dużym znakiem zapytania organizację przyszłorocznych mistrzostw Europy. Po styczniowym zamachu w stolicy Francji, gdy atak terrorystów dotknął redakcję tygodnika "Charlie Hebdo", kwestie bezpieczeństwa podczas turnieju zyskały status priorytetowy. Na początku września Francuska Federacja Piłkarska oraz przedstawiciele ministerstwa spraw wewnętrznych Republiki Francuskiej podpisali tzw. protokół bezpieczeństwa. Dokument ten określa wszelkie kompetencje wszystkich organów i służb zaangażowanych w trakcie turnieju. Zgodnie z zapisami, za bezpieczeństwo na stadionach, w ośrodkach treningowych i hotelach goszczących reprezentacje odpowiadać będzie organizator, czyli UEFA. Za spokój w bliskim otoczeniu tych wszystkich strategicznych miejsc będą odpowiadać natomiast służby państwowe. Oprócz samych sportowych aren, organizatorzy muszą również zadbać o bezpieczeństwo na lotniskach, dworcach i w popularnych strefach kibica. Zgodnie z zapisami, bezpieczeństwo w tych ostatnich ma być zapewnione przez prywatne agencje ochroniarskie zakontraktowane przez władze dziesięciu miast, w których rozgrywane będą mecze. W trakcie rozgrywanego w Polsce i na Ukrainie Euro 2012, środki bezpieczeństwa przewidywały średnio jednego ochroniarza na sto osób. Nie ma co ukrywać, po piątkowych wydarzeniach bezpieczeństwo kibiców stało się kwestią kluczową dla powodzenia całej imprezy. Fan zony w dziesięciu miastach Euro 2016 ma według wstępnych szacunków odwiedzić 5-7 milionów kibiców, czyli średnio między 20 a 100 tysięcy dziennie.

Ostatnie wydarzenia z pewnością będą miały wpływ na zapisy podpisanego we wrześniu protokołu, zwiększając odpowiedzialność i uprawnienia służb państwowych. Do kryzysowego spotkania na temat bezpieczeństwa turnieju między przedstawicielami Francuskiej Federacji Piłkarskiej i organizatorami turnieju miało dojść już w poniedziałek. Wymagania odnośnie ochrony zwiększa także nowa formuła rozgrywek. We Francji, pierwszy raz w historii w turnieju finałowym wystąpi dwudziestu czterech uczestników. Więcej drużyn oznacza więcej meczów i więcej kibiców, a to z kolei zwiększa zakres obowiązków organizatorów. – Rozważanie, czy Euro 2016 musi zostać odwołane, jest niczym innym jak wplątanie się w grę terrorystów. Nie robimy tego – zapewnił w prasie Jacques Lambert, szef komitetu organizacyjnego Euro 2016. Choć przeniesienie turnieju do innego kraju jest teoretycznie możliwe, to trudno dzisiaj ocenić realne szanse takiej decyzji. Inne pytanie dotyczy sensu przeniesienia samych mistrzostw, zwłaszcza iż na celowniku radykalnych islamistów i terrorystów jest obecnie cała Europa.

Z Paryża Jordan Berndt


Więcej w tygodniku "Piłka Nożna"

"Piłka Nożna" poleca:

Najbardziej wartościowi piłkarze, którzy zagrają na Euro --->>>

Korespondencja z Anglii --->>>

[urlz=http://pilkanozna.pl/index.php/Wydarzenia/Ligi-zagraniczne-Niemcy/705772-bild-niemiecki-gigant-zainteresowany-kapustk.html]Niemiecki gigant zainteresowany Kapustką --->>>

 
[/urlz]
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×