Korona gotowa na żółto-czerwone derby. "Mamy swój plan"

Świetnie spisująca się w meczach poza własnym stadionem Korona zawita w sobotę do Białegostoku. - Nie chcemy bazować na serii. Tamte mecze już są historią, teraz tworzymy nową - uważa Marcin Brosz.

Po dwutygodniowej przerwie spowodowanej meczami reprezentacji, piłkarze Korony znów stają do walki o ligowe punkty. - Myślę, że będzie to jeden z najcięższych wyjazdów jaki nas czeka i to z kilku powodów. Jednym z nich jest sytuacja Jagiellonii. To zespół, który ma bardzo dobrą kadrę, trenera, reprezentował nas w pucharach i ma swoje ambicje - powiedział przed wyjazdem do Białegostoku Marcin Brosz.

Złocisto-krwiści w swojej historii pojedynków z Jagą na jej terenie wygrali do tej pory tylko raz. Czy w związku ze znakomitą serią meczów wyjazdowych bez porażki poprawią ten bilans? - Jako Korona mamy swój plan na ten mecz. Nie chcemy bazować na serii. Tamte mecze już są historią, teraz tworzymy nową i przygotowujemy się do meczu w Białymstoku z dużymi nadziejami.

Przed 16. kolejką sztab szkoleniowy nie ma powodów do zmartwień. Do dyspozycji są prawie wszyscy piłkarze, z wyjątkiem kontuzjowanego Michała Wrześniewskiego oraz pauzującego za żółte kartki Marcina Cebuli. To z pewnością pomoże przy doborze odpowiedniej taktyki. - Możliwości są. Najważniejszy jest pomysł. Przyglądamy się temu jak wyglądają treningi. Mamy jeszcze chwilę na podjęcie decyzji - zaznaczył Brosz.

Czy 42-latek zdecyduje się na zmiany w wyjściowym składzie, w tym powrót nieobecnego ostatnio Kamila Sylwestrzaka? - Jesteś tak dobry jak twój ostatni mecz. Kamil jest kluczowym zawodnikiem, kapitanem, ale postawa Rafała Grzelaka, jak i Vanji Mrakovicia napawa optymizmem - stwierdził. - Meczem z Jagiellonią nie kończymy rundy. Mamy sześć bardzo ważnych spotkań, zmieniają się warunki atmosferyczne. Wszyscy zawodnicy są nam potrzebni. To, że ktoś nie wystąpi w najbliższym meczu nie oznacza, że w kolejnych nie będzie odgrywał kluczowej roli - dodał.

Niewykluczone, że były opiekun Piasta Gliwice zdecyduje się posadzić na ławce Vladislavsa Gabovsa, etatowego reprezentanta Łotwy. - Jeśli weźmiemy sobie pod uwagę to ile gra w tym roku, ale ile grał w poprzednim, to jest to przepaść. On występuje w meczach od deski do deski, dochodzą też podróże i mały czas regeneracji. Cały czas go monitorujemy. To nasz kluczowy zawodnik i gwarancja stabilności. Nie znaczy to jednak, że wystąpi w najbliższych meczach.

Komentarze (0)