Pasy nie awansowały do półfinału, choć po pierwszym, wygranym 2:1 w Sosnowcu meczu 1/4 finału były już jedną nogą w kolejnej rundzie rozgrywek. W rewanżu krakowianie ulegli jednak ekipie Artura Derbina 0:2 i pożegnali się z Pucharem Polski.
- Najważniejsze będzie podniesie głów zawodnikom, bo atmosfera po tym meczu jest fatalna - mówił bezpośrednio po meczu trener Jacek Zieliński.
Cracovia szybko jednak wzięła się w garść i w piątek rozpoczęła misję "Lechia Gdańsk". - Sytuacja była przykra, bo można się było spodziewać różnych scenariuszy, ale efekt finalny był dla nas fatalny. To już jest jednak za nami, trzeba było to przełknąć i trzeba z tym żyć - mówi opiekun Pasów.
- Nie trzeba stawiać piłkarzy na nogi, bo my dalej stoimy na nogach i to nawet mocno, ale trzeba zrobić wszystko, by ten mecz nie zostawił śladu w głowach zawodników - dodaje trener Cracovii.
Mecz 16. kolejki Ekstraklasy z Lechią Gdańsk Pasy rozegrają w poniedziałek. - Tym lepiej, że gramy szybko, bo nie będziemy mieli w głowach meczu z Zagłębiem. Szybko oczyścimy głowy. Jeśli zagramy tak, jak w ostatnich ligowych meczach, to przyniesiemy kibicom dużo radości - mówi Bartosz Rymaniak, a wtóruje mu Paweł Jaroszyński: - Z Lechią musimy pokazać, że to był tylko wypadek przy pracy. Jesteśmy na trzecim miejscu w Ekstraklasie, więc mamy, o co grać.
W meczu z Zagłębiem gołym okiem był widoczny brak Bartosza Kapustki. Niespełna 19-letni pomocnik Pasów nie zagrał w czwartek, ponieważ we wtorek wystąpił w spotkaniu reprezentacji Polski z Czechami. Trener Zieliński nie żałuje jednak, że nie postawił na nastolatka.
- Teraz można dywagować, czy nie przydałby się z Zagłębiem, ale to 18-letni chłopak i jego zdrowiem nie można szafować. Przed nim jeszcze wiele grania dla dobra Cracovii i reprezentacji Polski. Gdybym miał jeszcze raz decydować, znając już wynik meczu z Zagłębiem, to znów dałbym Bartkowi odpocząć. On po prostu musiał odpocząć - tłumaczy szkoleniowiec Cracovii.