"Krecik" pojawił się na placu gry w 60. minucie, kilkadziesiąt sekund po tym, jak prowadzenie Cracovii dał Deniss Rakels. 23-latek zajął miejsce Pawła Jaroszyńskiego na lewej obronie, ale przebieg meczu sprawił, że były młodzieżowy reprezentant Polski nie schodził z połowy Lechii.
W 70. minucie po jego dośrodkowaniu piękną bramkę na 2:0 zdobył Mateusz Cetnarski, a 13 minut później jego centrę, choć na raty, na gola ustalającego wynik spotkania strzelił Erik Jendrisek.
Tym samym Zejdler z przytupem wrócił na boiska Ekstraklasy. Występ w meczu z Lechią był jego pierwszym od 19 września i spotkania z Zagłębiem Lubin (2:4). Potem grał tylko w III-ligowych rezerwach Cracovii i zaliczył też króki epizod w pierwszym meczu Pucharu Polski z Zagłębiem Sosnowiec (2:1). Wielokrotnie brakowało go nawet w "18" na ligowe spotkania.
- Szczerze mówiąc, to nie spodziewałem się, że zagram, ale cieszę się, że wróciłem do gry i że mogłem pomóc zespołowi w odniesieniu zwycięstwa - mówi skromnie Łukasz Zejdler.
- Mecz się ułożył dla nas korzystnie, a w drugiej połowie potwierdziliśmy, że zasłużyliśmy na trzy punkty. Cała drużyna zasłużyła na pochwały. Pokazaliśmy, że u siebie jesteśmy mocni. Myślę, że Wisła ma się czego bać- dodaje filigranowy pomocnik, mając na myśli zaplanowane na najbliższą niedzielę 191. derby Krakowa.