Mecz w Zabrzu nie był ciekawym widowiskiem, w pierwszej połowie obie drużyny bały się odkryć przed rywalem i odważniej zaatakować. Nieco więcej emocji było w drugiej części gry, kiedy to Górnik Łęczna przejął inicjatywę i stwarzał coraz groźniejsze akcje. Łęcznianom brakowało jednak skuteczności, a kiedy już oddawali celne strzały, to skutecznymi interwencjami popisywał się Radosław Janukiewicz.
Jednak to zabrzanie jako pierwsi zdobyli gola. W 79. minucie Sergiusza Prusaka pokonał Szymon Skrzypczak. Po straceniu gola goście rzucili się do odrabiania strat i w końcówce dopięli swego. - Każdy punkt trzeba szanować. Przegrywaliśmy, ale udało się strzelić nam bramkę w końcówce meczu. Ten punkt na pewno nam się przyda - powiedział Jurij Szatałow.
Łęcznianie w drugiej połowie mieli kilka dogodnych sytuacji, ale nie potrafili dopiąć swego i zdobyć gola jako pierwsi. - Na pewno szkoda dwóch sytuacji Grzegorza Bonina, gdzie dostał bardzo dobre piłki za plecy przeciwnika. Można to było lepiej przyjąć i wykończyć. Myślę, że z przebiegu całego spotkania można powiedzieć, że to był mecz na remis - stwierdził opiekun Górnika Łęczna.
Górnik Łęczna tuż przed stratą bramki cofnął się do defensywy, co wykorzystali zabrzanie. - Było kilka takich momentów, gdzie trochę głębiej się cofnęliśmy. To zależy od akcji przeciwnika, przedostali się pod nasze karne i kilka razy tak było, że graliśmy niżej - ocenił Szatałow.
Dla Górnika Łęczna był to piąty z rzędu mecz bez zwycięstwa, ale tym razem zawodnicy zespołu z Lubelszczyzny nie schodzili z boiska ze zwieszonymi głowami.