Szymon Skrzypczak: Ważne, że strzelamy gola pierwsi

Górnik Zabrze był blisko odniesienia drugiego w tym sezonie zwycięstwa. Ślązacy od 79. minuty prowadzili po golu zdobytym przez Szymona Skrzypczaka, ale Górnik Łęczna w końcówce doprowadził do wyrównania.

Po siedemnastu kolejkach Górnik Zabrze zajmuje szesnastą pozycję w ligowej tabeli. Ślązacy tracą już 7 punktów do miejsca gwarantującego utrzymanie w Ekstraklasie. W starciu z Górnikiem Łęczna celem zabrzan było zdobycie trzech punktów. Trójkolorowym do zrealizowania tego założenia zabrakło niewiele.

W 79. minucie po płaskim dograniu Romana Gergela piłkę wślizgiem do siatki skierował Szymon Skrzypczak. Kibice zgromadzeni na trybunach Stadionu im. Ernesta Pohla mieli w końcu powody do radości. Jednak w 90. minucie fanów uciszył Łukasz Mierzejewski. Mecz zakończył się remisem 1:1, co dla zabrzan było dużym rozczarowaniem.

W końcówce gospodarzom zabrakło koncentracji, co skrzętnie wykorzystali łęcznianie. - Byłem na przecięciu i nie widziałem co było za mną. Było indywidualne krycie i jestem przekonany, że ktoś miał kryć Mierzejewskiego. Będziemy mieć analizę i wtedy zobaczymy kto popełnił błąd i będziemy z tego rozliczani - powiedział Skrzypczak.

- Udało nam się w końcu strzelić bramkę jako pierwsi. Ze Śląskiem, co prawda to było dosyć dawno, też pierwsi zdobyliśmy gola i wygraliśmy mecz. W starciu z Górnikiem Łęczna założenie było takie samo, by uchronić się przed stratą gola. Udało nam się strzelić, ale nie dociągnęliśmy tego do końca. Dedykacja była dla mojej żony, bo jest w piątym miesiącu ciąży. To było dla niej i dla dziecka - przyznał strzelec jedynego gola dla Górnika Zabrze.

Mecz pomiędzy Górnikami nie zachwycił poziomem. Dopiero końcówka była emocjonująca. - Sytuacji było jak na lekarstwo z obu stron. Szarpaliśmy aż w końcu w drugiej połowie udało nam się zdobyć gola. Nieważne czy strzelamy go wcześniej czy później, ważne że strzelamy go pierwsi. Mieliśmy założenie, by nie stracić bramki, a tak się stało. Jak nie w 2. minucie, to nam się przytrafiło w 90. minucie - stwierdził Skrzypczak, który w wyjściowej jedenastce zastąpił kontuzjowanego Macieja Korzyma.

Źródło artykułu: