WP SportoweFakty: "Zakończyliśmy jego sprawę" - powiedział Adam Nawałka o panu w kontekście powołania do reprezentacji Polski.
Eugen Polanski: Temat jest zamknięty.
Czyli na Euro 2016 pan nie zagra?
- Myślę, że na boisku mnie nie zobaczymy. Zrezygnowałem jakiś czas temu z występów w drużynie narodowej i muszę być konsekwentny. Utrzymuję swoje zdanie, chcę być fair w stosunku do siebie i ludzi z kadry. Nie grałem w eliminacjach Euro 2016. To nie ja wywalczyłem awans na mistrzostwa, dlatego nie chcę nagle zmieniać zdania i wracać do drużyny, jak pojawił się sukces. Reprezentacja bardzo dobrze gra, radzi sobie beze mnie. Chłopakom życzę zdrowia i sukcesów we Francji.
Byli piłkarze, część trenerów, eksperci - ma pan swoich zwolenników, którzy chcą pana powrotu do kadry.
- To miłe. Kiedyś będę chciał jeszcze zagrać dla Polski, ale tak jak mówię - coś zostało powiedziane i nie ma co robić dodatkowego szumu. Z trenerem Nawałką wszystko jest wyjaśnione.
Czeka pan na odpowiedni moment? Na przykład na start nowych eliminacji?
- Nie wykluczam tego, że nowy rozdział w kadrze zacznie się dla mnie po Euro. To może się zdarzyć, jak najbardziej. Zobaczymy jak sprawa się rozwinie, co przyniesie nowy sezon. Z selekcjonerem doszliśmy do porozumienia. Jest OK. Zobaczymy, co będzie.
A co będzie z Hoffenheim? Pana klub zajmuje ostatnie miejsce w Bundeslidze po 14 kolejkach. Spadek jest realny?
- Nie sądzę. W pierwszych meczach sezonu nasza gra stała na dobrym poziomie, ale nie punktowaliśmy. Sam nie wykorzystałem rzutu karnego w meczu z Bayernem Monachium. Mogło być 2:2. Po spotkaniu byłem mocno zły. Pewnie dziewięć z dziesięciu tych prób skończyłoby się golem. Minęło pięć kolejek, my mieliśmy na koncie tylko punkt i problemem stała się chyba głowa. Za dużo myśleliśmy o niepowodzeniach, ciężko to było strawić. Atmosfera nie jest najlepsza. Próbujemy to zmienić.
Tygodnie mijają i nic się nie zmieniło.
- Prezesi się przejęli, zmienili trenera. Nikt w klubie nie jest zadowolony z wyników. Przed sezonem odpadliśmy też z Pucharu Niemiec po porażce z TSV 1860 Monachium (0:2). Szkoda, że nie mogłem pomóc chłopakom, ale nie byłem jeszcze w dobrej formie, dlatego nie zagrałem.
Lewandowski ma kompleks Ronaldo i Messiego?
[nextpage]
A teraz w jakiej pan jest? Jak na razie strzelił pan jednego gola i miał trzy asysty w Bundeslidze.
- Dołożyłem też bramkę samobójczą w spotkaniu z Herthą Berlin (0:1) więc wszędzie mnie pełno. Jestem zadowolony ze swojej formy. Na pewno dobrą dyspozycję bardziej dostrzega się w przypadku, gdy drużyna wygrywa. Kiedy nie ma wyników, to przekaz ogólny jest taki, że jest słabo. Myślę, że wkrótce zaskoczymy. Nowy szkoleniowiec Huub Stevens mocno podkręca śrubę. Treningi trwają prawie dwie godziny, ćwiczymy cały czas "na gazie". Dochodzą do tego również zajęcia w siłowni. Nie marudzimy, pracujemy.
W ostatnich dwóch sezonach byliście bliżej gry w Lidze Europy niż walki o utrzymanie. Skąd ta zmiana?
- Przed sezonem dało się wyczuć, że obecny będzie trudniejszy. Sporo zawodników odeszło, kilku przyszło. Potrzebowali czasu na aklimatyzację. Później zmienił się szkoleniowiec. Pierwsze dwa mecze z nowym trenerem nie wyglądały za dobrze. W obronie było poprawnie, ale ofensywa kulała. Stevens większą wagę przykłada do taktyki niż strzelania goli. Postęp był widoczny w ostatniej kolejce z Borussią Moenchengladbach (3:3). To nasz najlepszy mecz w tym sezonie. Szkoda tylko, że nie wygraliśmy prowadząc 3:1.
W dwóch meczach tego sezonu był pan kapitanem drużyny. Jest pan bliski opaski?
- Latem odszedł nasz etatowy kapitan. Ówczesny trener Markus Gisdol postanowił, że nowym liderem będzie Pirmin Schwegler, a ja jego zastępcą. Nie mam ciśnienia na opaskę. Z nią moja rola w drużynie zbytnio by się nie zmieniła. Schwegler dobrze wykonuje swoje obowiązki. W szatni i na boisku pomagamy sobie wspólnie. Każdy ma swoje zdanie, dzielimy się nim. Na boisku jestem głośniejszy, bardziej próbuje motywować drużynę.
To pana czwarty sezon w Hoffenheim. Co dalej?
- Porozmawiam z prezesami po sezonie na temat mojej przyszłości. Chciałbym, żeby moja sytuacja była czysta. Muszę myśleć, co dalej. W marcu będę miał 30 lat, a w tym wieku kontrakt tylko na rok to małe zabezpieczenie.
Myślał pan o wyjeździe do Chin czy Arabii? To popularne kierunki na zakończenie kariery.
- Rozmawiałem z agentem, pojawił się taki temat, to realna opcja. W Bundeslidze gra wielu młodych zawodników, co roku pojawiają się młodsi i w końcu starszym graczom w pewnym momencie robi się ciężko. Taki transfer byłby dobry na sezon czy dwa. Fajnie będzie poznać nową ligę, zajęcia nie będą już tak wymagające jak w Niemczech. Nie wiem jaki to będzie kraj, ale są pewne możliwości.
[nextpage]
A Polska to kierunek, który bierze pan pod uwagę? Urodził się pan w Sosnowcu, ale nigdy w naszym kraju nie grał.
- Myślałem o tym. Ofert nie było, ale wszystko jest możliwe. Czasem obejrzę skróty lub jakiś mecz ekstraklasy. Po tym, co robi obecnie Piast, wydaje mi się, że poziom ligi się wyrównał. Polskie drużyny grają regularnie w Lidze Europy, więc ekstraklasa się chyba rozwija.
Pan w ogóle kibicuje jakiejś drużynie z Polski?
- Jestem z Katowic i lubię GKS. Kiedyś śledziłem ich wyniki regularnie, jak byłem piłkarzem Borussii Moenchengladbach. Kumplowałem się wówczas z Czechem Vaclavem Sverkosem, były graczem Baniku Ostrawa. GKS z Banikiem mają zgodę, ich kibice się lubią. Razem kibicowaliśmy swoim drużynom. Dziś robię to rzadziej, ale włączę czasem internet żeby zobaczyć, co się dzieje z drużyną.
Robert Lewandowski nie znalazł się w finałowej trójce, która powalczy o Złotą Piłkę. Był pan zaskoczony?
- Nie, ale wierzę, że jak utrzyma taki poziom, to w ciągu dwóch lat wejdzie do trójki. Jeżeli będzie błyszczał w Lidze Mistrzów tak jak w Bundeslidze, to przekona się do niego cały świat. To najlepszy napastnik w Bundeslidze. I nie jest mu daleko do Ronaldo i Messiego. Może oni strzelają więcej goli, ale Lewy bardziej pracuje dla drużyny.
Bayern to faktycznie klub nie do ogrania?
- W ostatnich dwóch latach to jedna z najlepszych drużyn na świecie. Pamiętam jak grałem z Barceloną Pepa Guardioli będąc piłkarzem Getafe. Ten sam styl, system. Jego zawodnicy dużo biegają, zmieniają pozycję. Grają na utrzymanie piłki, czekają aż przeciwnik odpuści, zaniemoże, przestanie nadążać i atakują w słaby punkt. Zauważyłem, że na początku sezonu potrzebują czasu, by złapać rytm. Z każdym meczem się jednak rozkręcają. Jeżeli chcesz mieć z nimi minimalne szanse to muszą zgodzić się dwie rzeczy: oni muszą mieć słaby dzień, a ty najlepszy.
Z Borussii Dortmund odszedł pana dobry kolega, Kuba Błaszczykowski. Dobrze zrobił wyjeżdżając z Niemiec?
- Latem słyszałem że Hoffenheim chciał Kubę kupić lub wypożyczyć. Nie udało się. Mam nadzieję że nasze drogi się jeszcze kiedyś skrzyżują. Szkoda, że wyjechał, ale musiał myśleć o sobie. W Fiorentinie szybko odpalił, wszystko układało się dobrze. Szkoda kolejnej kontuzji, oby szybko ją wyleczył.
Rozmawiał Mateusz Skwierawski