Omerta francuskich piłkarzy! Boją się Benzemy

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP /  /
PAP / /
zdjęcie autora artykułu

Od początku afery szantażowej niewiele osób publicznie wyraziło wsparcie dla Mathieu Valbueny. Świat futbolu nie uznaje go za ofiarę.

W centrum medialnej burzy, tylko jednostki jasno opowiedziały się po stronie pomocnika Olympique Lyon. Pierwszy był Jean Michel Aulas, prezydent klubu, który w oficjalnym komunikacie zapewnił, że całym sercem wspiera swojego zawodnika. Drugi Djibril Cisse, niesłusznie oskarżony o współudział w podłym szantażu Valbueny. I na tym koniec. Reprezentant Francji nie doświadczył publicznej solidarności ze strony kolegów z boiska. W wywiadzie dla L'Equipe jego ojciec Carlos powiedział, że otrzymał kilka empatycznych sms-ów i nic więcej.

Dziennikarze francuscy przepytali kilku byłych piłkarzy co sądzą o tej sprawie. Christophe Dugarry nie był zdziwiony reakcją środowiska. - No cóż, sprawa toczy się swoim rytmem, Mathieu będzie dochodził sprawiedliwości przed sądem - powiedział mistrz świata z 1998 roku. Alain Boghossian dodał, że decyzja Didiear Deschampsa o niepowołaniu Valbueny na mecze Trójkolorowych nie była aktem bronienia piłkarza. - To jedynie słuszny wybór w tamtym momencie. Dobry dla piłkarza i drużyny. Ale czy to jakiś wielki akt wsparcia? Wątpię.

Środowisko aktualnych reprezentantów Francji stosuje nieformalną zasadę prawa sycylijskiego, tak zwaną Omertę. To zmowa milczenia zabraniająca członkom mafii informowania o przestępstwach osobom z nimi nie związanym. Piłkarze są hermetyczni i powściągliwi. Nie opowiadają się jasno po stronie Valbueny bądź Karima Benzemy. Unikają tematu w mediach społecznościowych, od których na co dzień są wręcz uzależnieni. Zmiatają sprawę podłego szantażu pod dywan. Prywatnie klepią Valbuenę po plecach, publicznie stronią od jakichkolwiek wypowiedzi.

Podobnie zachował się Sylvain Kastendeuch, współprzewodniczący UNFP, Francuskiego Stowarzyszenia Piłkarzy Zawodowych. Kiedy zobaczył ofiarę szantażu dwa tygodnie temu w Lyonie, pocieszał ją i wyrażał wsparcie. Ale instytucja, którą reprezentuje, nigdy nie zabrała oficjalnego stanowiska w sprawie jednego z czołowych piłkarzy Ligue 1. - To delikatna sprawa, prywatna, niezwykle intymna - tłumaczył się Kastendeuch. Sam Valbuena w wywiadzie dla Le Monde mówił, że koledzy z reprezentacji Francji i Olympique Lyon zachowują się po ludzku, są dla niego wsparciem i wyciągają życzliwą dłoń. - Ze strony Francuskiej Federacji Piłkarskiej nie otrzymałem jednak żadnego wsparcia - zaznaczył z nieukrywanym rozczarowaniem. Noel Le Graet, prezydent FFF po wybuchu gigantycznej afery podtrzymywał na duchu Karima Benzemę, twierdząc, że jest niesłusznie wplątany w szantaż. Później, kiedy na światło dzienne wyszły kolejne fakty, przestał wypowiadać się publicznie. Dla FFF to sytuacja, w której najlepiej nie zabierać głosu. Federacja milczy i odsyła dziennikarzy do wymiaru sprawiedliwości.

Ciekawą rzecz zauważył Jean-Francois Diana, wykładowca na Uniwersytecie w Nancy, specjalista w dziedzinie sportu. - Valbuena ma status ofiary z punktu widzenia prawnego. Ale nie jest nią zgodnie z zasadami panującymi w szatni piłkarskiej. To klasyczny przykład dla świata sportu, w którym osoba ujawniająca problem staje się jego jedynym kreatorem. Piłkarze uważają, że Valbuena powinien zapłacić 150 tys. euro i nie zgłaszać się na policję. Ale on zawsze miał nietypowy charakter - powiedział Diana.

Pomocnik w czasach gry w Olympique Marsylia był nielubiany przez kolegów w szatni i ówczesny trener Didier Deschamps chciał się go pozbyć. Kiedy kilka miesięcy temu powrócił na Stade Velodrome, został niemiłosiernie wygwizdany przez kibiców, którzy powiesili jego kukłę na szubienicy, a później rzucali w niego wszystkim co popadnie. Doszło do kuriozalnej sytuacji, w której przy wykonującym rzut rożny Valbuenie stali policjanci z uniesionymi tarczami i to od nich odbijały się butelki, puszki, telefony i zapalniczki. Dawni koledzy z boiska brutalnie kopali piłkarza Lyonu po kościach. Romain Alessandrini za haniebny faul na nim zobaczył nawet czerwoną kartkę. - Powinniśmy szanować tego chłopca, bo jego kariera to ciągła walka z przeciwnościami, odbijanie się od ławki rezerwowych i walka o grę w pierwszym składzie - powiedział Christophe Dugarry. Środowisko aktualnych piłkarzy reprezentacji Francji jest innego zdania. Dziś pomocnik to dla nich persona non grata.

We francuskich mediach mówi się, że milczenie to lęk przed zemstą szajki Benzemy. Podobno grupa przestępcza ma haki także na innych piłkarzy. Nikt nie chce podzielić losu Valbueny, który został zaszczuty i dla którego to najgorszy czas w życiu.

Źródło artykułu:
Komentarze (2)
marian0italian0
3.12.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Najgłupszy artykuł jaki czytałem. Środowisko piłkarskie jest jednym ze specyficznych środowisk, gdzie sprawy drużyny zostają w szatni. Poza tym: póki co nic nie udowodniono Benzemie, więc na ra Czytaj całość
avatar
Rafał Wojciechowicz
3.12.2015
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Francuzi to sie nadaja jedynie do jedzenia żab i poddawania kraju bez walki,boją sie wszystkich i wszystkiego... Jak to mowil gen.Patton Wole miec jedna dywizje niemiecka przed soba niz jedna Czytaj całość