W zeszłym sezonie Lech Poznań miał problem wykonywaniem rzutów karnych. Jedenastki marnowali m.in. Darko Jevtić, Kasper Hamalainen oraz dwukrotnie Marcin Kamiński. Ówczesny trener Maciej Skorża poświęcał na ten element gry dużo czasu, ale nie przynosiło to efektów. Dopiero wyznaczenie Tomasza Kędziory jako strzelca przełamało złą passę.
Jan Urban dokonał jednak innego wyboru, ale również szukał wśród młodszych zawodników. W środowym meczu z Wisłą Kraków sędzia Daniel Stefański podyktował rzut karny. Na bramkę zamienił go Dawid Kownacki, choć pierwszym do wykonywania jedenastek jest obecnie Karol Linetty. - Ja byłem wyznaczony jako drugi. Z Karolem ustaliliśmy między sobą, że jeśli on będzie faulowany, to piłkę biorę ja, a w innych przypadkach to on strzela. On sam mi to powiedział, daliśmy sygnał trenerowi o naszych ustaleniach i on na to przystał - opowiada "Kownaś", który podszedł do piłki, ponieważ to właśnie Linetty był faulowany przez Macieja Sadloka. - Zrobił fajną akcję, był faulowany i jeszcze osłabił rywala. Do piłki podszedłem ja i cieszę się, że znowu strzeliłem gola – dodał strzelec pierwszego gola.
Chętnych do wykonania rzutu karnego było jednak więcej. - Darko Jevtić chciał strzelać, ale powiedziałem, że ustalone było, że ja strzelam, więc wziąłem piłkę i uderzyłem. Najważniejsze jest, że wykorzystaliśmy rzut karny i zdobyliśmy bardzo potrzebne trzy punkty - dodaje Kownacki.