Sebastian Mila przed długie lata był liderem wrocławskiej drużyny. W zielono-biało-czerwonych barwach rozegrał 216 spotkań, w których zdobył 39 goli. Był kapitanem zespołu, który wywalczył mistrzostwo Polski, srebrny i brązowy medal rozgrywek oraz Superpuchar. Podczas pobytu w WKS-ie sięgnął też po Puchar Ekstraklasy, awansował do finału Pucharu Polski, po latach przerwy wrócił do reprezentacji Polski.
Teraz Mila jest piłkarzem Lechii Gdańsk i to właśnie ten zespół będzie najbliższym rywalem Śląska. - Lechia ma szybkich skrzydłowych. Niebezpieczne jest chyba to, że ostatnio w coraz lepszej formie jest Sebastian Mila. Zawsze potrafił znaleźć wolne luki i dograć w te miejsca. Ostatnio fajnie kombinuje z Kuświkiem, który te piłki zgrywa. Będziemy starali się to wyeliminować - skomentował Grzegorz Kowalski, który teraz pełni rolę trenera Śląska.
Sam Mila nie jest jednak jedynym zagrożeniem dla dwukrotnych mistrzów Polski. - W Lechii są indywidualności, które mogą czasami coś samemu zrobić takiego, którego w danym momencie nie da się przewidzieć - komentuje Kowalski.
W lidze wrocławianie nie wygrali już od dziesięciu meczów z rzędu. Po raz ostatni ze zwycięstwa zawodnicy Śląska cieszyli się 12 września, a od tego czasu zdobyli tylko cztery punkty.