Dla Podbeskidzia Bielsko-Biała sobotni mecz był kolejną szansą na odczarowanie własnego stadionu i kolejną niewykorzystaną. Bielszczanie są jedynym zespołem, który w tym sezonie nie wygrał przed własną publicznością. Zadanie nie było łatwe, gdyż Ruch Chorzów sklasyfikowany był na szóstej pozycji w ligowej tabeli, a w dodatku Niebiescy byli wspierani - mimo oficjalnego zakazu - przez sporą liczbę swoich kibiców, którzy zajęli kilka sektorów.
Górale przed meczem zmagali się z dużymi problemami kadrowymi. W pierwszym składzie znalazł się Celestine Lazarus, który w tym sezonie rozegrał zaledwie 66 minut w Ekstraklasie. Z kolei jako defensywny pomocnik zagrał Dariusz Kołodziej. Dla 33-latka był to pierwszy występ w obecnych rozgrywkach w pierwszej jedenastce. W dodatku w składzie zabrakło Adama Mójty, który doznał kontuzji pleców.
Początek meczu nie zachwycił, bielszczanie częściej atakowali i w 14. minucie objęli prowadzenie. Chwilę wcześniej Martin Konczkowski podciął w polu karnym Jakuba Kowalskiego. Sędzia Paweł Raczkowski bez chwili zawahania wskazał na "wapno", a jedenastkę na bramkę pewnym strzałem w prawy róg zamienił Kołodziej.
Po strzeleniu bramki Górale uspokoili swoją grę i czekali na kontrataki. Tempo meczu było spokojnie, ale przewagę mieli gospodarze. W 39. minucie bielszczanie byli blisko podwyższenia prowadzenie, ale po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Krystian Nowak strzelił tuż obok słupka. Do przerwy Ruch spisywał się zdecydowanie poniżej oczekiwań i ani razu nie zagroził Emilijusowi Zubasowi.
Po przerwie bielszczanie zostali zepchnięci do defensywy. Z biegiem czasu Niebiescy byli coraz groźniejsi. W 58. minucie chorzowianie mieli pierwszą groźną sytuację, po której powinni doprowadzić do wyrównania. Ze skrzydła dograł Łukasz Surma, a Mariusz Stępiński strzałem głową trafił prosto w Zubasa. 7 minut później Kohei Kato fatalnie zachował się w polu karnym i sfaulował Macieja Iwańskiego, sędzia wskazał na jedenastkę, a tym razem rzut karny wykorzystał Stępiński.
Ruch po zdobytej bramce dostał wiatru w żagle, a bielszczanie za wszelką cenę chcieli przełamać niekorzystną serię meczów bez zwycięstwa u siebie. Trener Podoliński zdecydował się wzmocnić ofensywę i w 70. minucie na boisko desygnował Kamila Jonkisza. Zmiana ta na niewiele się zdała, Górale w końcówce coraz śmielej atakowali, ale nie potrafili znaleźć recepty na defensywę Niebieskich. Swoje okazje mieli również chorzowianie, ale kapitalnie interweniował Zubas. Po bramkach zdobytych z rzutów karnych obie drużyny podzieliły się punktami.
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Ruch Chorzów 1:1 (1:0)
1:0 - Dariusz Kołodziej (k.) 14'
1:1 - Mariusz Stępiński (k.) 65'
Składy:
Podbeskidzie Bielsko-Biała: Emilijus Zubas - Adam Pazio, Krystian Nowak, Celestine Lazarus, Frank Adu Kwame - Jakub Kowalski (70' Kamil Jonkisz), Dariusz Kołodziej, Mateusz Możdżeń, Kohei Kato - Robert Demjan, Mateusz Szczepaniak.
Ruch Chorzów: Matus Putnocky - Martin Konczkowski, Rafał Grodzicki, Mateusz Cichocki, Paweł Oleksy - Łukasz Surma, Maciej Iwański - Kamil Mazek, Patryk Lipski, Tomasz Podgórski (59' Marek Zieńczuk) - Mariusz Stępiński (82' Michał Efir).
Żółte kartki: Adam Pazio (Podbeskidzie Bielsko-Biała) oraz Marek Zieńczuk (Ruch Chorzów).
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Łukasz Witczyk z Bielska-Białej