Powstrzymał mafiosa, prowadzi Neapol. Marek Hamsik. Słowacki bóg we Włoszech

Negocjował z mafią, miał przystawiony pistolet do głowy, ale do Neapolu go to nie zraziło. Świetny piłkarz, jeden z najlepszych w historii Słowacji. Oto Marek Hamsik, rywal Legii Warszawa w rozgrywkach Ligi Europy.

Jacek Stańczyk
Jacek Stańczyk
FILIPPO MONTEFORTE / AFP / FILIPPO MONTEFORTE / AFP

Gennaro de Tommaso to jeden z tych facetów, na widok którego człowiek przechodzi na drugą stronę ulicy. Potężny, wytatuowany, krótko ostrzyżony, ciemna karnacja. Po prostu groźny. Jest synem neapolitańskiego mafiosa, domniemanego szefa słynnej Camorry - Ciro de Tommaso oraz przywódcą kibiców SSC Napoli. To on w maju ubiegłego roku siedział na płocie oddzielającym trybuny od murawy rzymskiego Stadio Olimpico. Napoli miało rozegrać finał Pucharu Włoch z Fiorentiną, ale pierwszy gwizdek był wstrzymywany właśnie przez niego. De Tommaso groził bowiem, że za chwilę będzie rozróba. Policji, która próbowała z nim negocjować, oczywiście nie ufał. Żaden mafioso glinom nie ufa. Gdy kolejne delegacje oficjeli nic nie potrafiły wskórać, pod płot przyszedł kapitan drużyny Napoli, spokojny zazwyczaj, nikomu nie wadzący, na pewno swoją posturą nie wzbudzający strachu Słowak Marek Hamsik.

- Zachował zimną krew - pisała o nim potem "La Gazzetta dello Sport". Piłkarz miał zapewnić chuligana, że jego kolega ciągle żyje, w innym razie drużyna nie wyszłaby na boisko. - Dobrze więc, dajesz swoją głowę, to ja dam moją. Macie zielone światło - mógł mu powiedzieć de Tommaso. Takie mniej więcej słowa cytowała włoska prasa.
Kilka godzin wcześniej na ulicach Rzymu doszło do strzelaniny. Wariat w barwach Romy, Daniele de Santis, w okolicach stadionu otworzył ogień do kibiców z Neapolu. Ranił trzy osoby, w tym jedną ciężko, 30-letniego Ciro Esposito, pracownika myjni samochodowej z Neapolu.

Neapolitańczycy myśleli pierwotnie, że strzelali do nich ci z Florencji. Ponoć Hamsik też zapewniał de Tommaso, że wcale tak nie było, że broń wyjął ktoś z Rzymu. Prowadzone przez zawodnika negocjacje oglądały całe Włochy z najważniejszymi ludźmi w kraju na czele.

Marek Hamsik dał radę. Okazał się kapitanem w pełni tego słowa znaczeniu. Nie tylko na boisku, ale również poza nim.

Słowacki bóg

Ondrej Duda, piłkarz Legii Warszawa i kolega Hamsika z reprezentacji Słowacji mówi nam: - Na Słowacji jego popularność jest duża, ale mimo wszystko wydaje mi się, że w Italii trochę bardziej. We Włoszech jest bogiem - nie ma wątpliwości.

Neapol miał już jednego boga, chyba tego jedynego w futbolu. Nazywał się Diego Armando Maradona. Hamsik wiele robi na boisku, aby śladem Argentyńczyka podążać. W Neapolu gra już od siedmiu lat, jest kapitanem, liderem, świetnym piłkarzem. Rafael Benitez, do niedawna jeszcze jego trener powiedział któregoś razu: - Jeśli Gareth Bale jest wart 100 milionów euro, to Marek Hamsik jest bezcenny.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×