To nie było udane losowanie dla włoskich klubów. W poniedziałek poznaliśmy zestaw par 1/8 finału Ligi Mistrzów. Mistrz Serie A, Juventus Turyn, trafił na Bayern Monachium. Z kolei Romę czeka rywalizacja z Realem Madryt .
Choć drużyny z Italii na pewno nie będą faworytami swoich starć, to obu zespołom udawało się już pokonywać swoich najbliższych rywali w Lidze Mistrzów, i to na ich stadionie. Co ciekawe, Roma dokonała tego też w 1/8 finału Champions League. I zwycięstwo to dało jej awans do kolejnej fazy rozgrywek.
Wiosną 2008 roku Giallorossi byli w znakomitej dyspozycji. Ekipa prowadzona przez Luciano Spallettiego świetnie radziła sobie w lidze (w pierwszych 20 kolejkach tylko jedna porażka), a także w Lidze Mistrzów. W grupie okazała się gorsza tylko od Manchesteru United, zostawiając za sobą Sporting Lizbona i Dynamo Kijów.
W 1/8 Roma trafiła na Real. Królewscy, choć w lidze spisywali się bez zarzutu, to ich gra w Champions League pozostawiała w tamtym sezonie wiele do życzenia. Wprawdzie wygrali swoją grupę, jednak z taką samą liczbą punktów finiszował Olympiakos Pireus, a drużynie Bernda Schustera przytrafiła się m.in. zawstydzająca porażka z Werderem Brema.
Mimo wszystko, do rywalizacji z Romą Real przystępował w roli faworyta. Pierwsze spotkanie obnażyło jednak ich fatalną w tym okresie grę w obronie. Choć na Stadio Olimpico Raul szybko wyprowadził gości na prowadzenie, to dzięki trafieniom Davida Pizarro i Manciniego gospodarze odwrócili losy meczu. Porażka 1:2 i rewanż na własnym boisku wciąż dawał Blancos duże szanse na awans.
Mecz na Santiago Bernabeu był jednak popisem piłkarza Romy. Choć nie strzelił gola i nie zaliczył asysty, to Francesco Totti poprowadził gości do zaskakującego zwycięstwa. Kapitan dzielił i rządził na boisku, znakomicie dyrygując poczynaniami kolegów.
Rzymianie wygrali całkowicie zasłużenie 2:1, po golach Rodrigo Taddeiego i Mirko Vucinicia. Czarnogórzec trafił do siatki w doliczonym czasie gry i uciszył kibiców gospodarzy. Bohaterem fanów i tak był jednak Totti, który wspiął się tego dnia na wyżyny swoich możliwości. Włoski pomocnik miał wtedy swoje chwile triumfu - kilka lat wcześniej otrzymał gigantyczną ofertę od Królewskich, jednak zdecydował się pozostać w ukochanym Rzymie.
Od pamiętnego dla kibiców Romy dwumeczu minęło siedem lat. I choć Totti nie pojawia się na boisku już tak regularnie, to wciąż jest jednym z najważniejszych piłkarzy drużyny Rudiego Garcii, a w szatni z jego słowem liczą się absolutnie wszyscy. Wiosną przyszłego roku zapewne znów pojawi się na Bernabeu. Czy także i tym razem on i jego koledzy uciszą trybuny legendarnego obiektu Królewskich?