Była dziesiąta minuta sierpniowego starcia gliwiczan z Lechem Poznań. Po dośrodkowaniu ze skrzydła pomocnik lidera wyskoczył do główki i upadł tak niefortunnie, że do gry wrócił dopiero ostatniego dnia października. - Nasze poprzednie spotkanie z Lechem widziałem tylko na powtórkach. Kontuzja, którą odniosłem w Poznaniu na pewno dalej siedzi mi w pamięci. Chcę się jednak sportowo zrewanżować Lechowi za tamten mecz - powiedział Bartosz Szeliga, skrzydłowy Piasta Gliwice.
Zawodnik w tym sezonie grał już na kilku pozycjach. Nie jest to jednak dla niego problem. - Wymienność jest jedną z moich cech. Żadna pozycja, na której ustawia mnie trener nie jest mi obca, więc nie mogę narzekać. Mogę grać jako cofnięty napastnik, skrzydłowy czy wahadłowy. Trener wymaga ode mnie elastyczności, a ja robię wszystko, żeby spełnić jego oczekiwania - przyznał 22-latek.
Na koniec ligowych zmagań w tym roku niebiesko-czerwoni podejmą Lecha Poznań. - Lech nie jest drużyną, na którą potrzeba specjalnej mobilizacji. Kiedy przyjeżdżają do nas firmy pokroju poznaniaków czy Legii, to liczy się dla nas tylko zwycięstwo. Chcemy pokazać, że jesteśmy lepsi - podkreślił "Szeli". - Zagramy przed własną publicznością i myślę, że nasze braki kadrowe nie będą widoczne - dodał na zakończenie.