Kadra na Euro nie została zamknięta. 72 twarze Nawałki

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Wojciech Tarchalski /
WP SportoweFakty / Wojciech Tarchalski /
zdjęcie autora artykułu

Adam Nawałka, wbrew niektórym medialnym doniesieniom, wcale nie zakończył – i słusznie! – selekcji przed ogłoszeniem kadry, którą zabierze na finały Euro 2016 do Francji

W tym artykule dowiesz się o:

Zapytany o tę kwestię, selekcjoner wręcz oburzył się twierdząc - Ależ skąd! To dopiero byłby błąd. W tym tygodniu trener drużyny narodowej wybrał się na (wielodniową) wizytację kadrowiczów, tych etatowych i pretendentów pozostających w dalszym kręgu, do Włoch. To oczywiście nieostatni cel jego podróży w pierwszym kwartale roku.

Adam Nawałka nie jest wielkim zwolennikiem świętowania, najchętniej wszelkie splendory, które spadają na niego po wywalczeniu przez Biało-Czerwonych awansu do finałów mistrzostw Europy (w minioną sobotę odebrał Czempiona i gościł na Balu Mistrzów "Przeglądu Sportowego") przełożyłby na czas po Euro 2016. Nie tylko dlatego, iż jest przesądny i uważa, że pora na zabawę przyjdzie - ewentualnie - dopiero po prawdziwym sukcesie, za jaki uważa spektakularny wynik we francuskim turnieju. Wychodzi po prostu z pragmatycznego założenia, że nie czas na bankietowanie, skoro do wykonania jest mnóstwo bieżącej roboty. Za trzy tygodnie selekcjoner zaszczyci obecnością Galę Tygodnika "Piłka Nożna", będąc - co dla nikogo nie powinno stanowić tajemnicy - nominowany do nagrody Trenera Roku. W przeciwieństwie jednak do poprzedników na piastowanym eksponowanym stanowisku, z góry zadeklarował, że to mało prawdopodobne, aby przybył wraz z członkami sztabu - notabene: szkoleniowcy i analitycy kadry pracowali na pełnych obrotach także w minioną sobotę - wszyscy dostali już bowiem plan wyjazdów na najbliższe tygodnie.

Inny pomysł na monitoring

W tym roku Nawałka zrezygnował z wysyłania współpracowników na zgrupowania klubów (w roku ubiegłym sporo czasu spędzili w styczniu w Turcji), ponieważ z uwagi na skomplikowaną sytuację polityczną, nie byłoby zbyt wielu kandydatów do obserwacji w jednym miejscu; Legia poleciała przecież na Maltę, a na dodatek kluby rosyjskie (w których grono kadrowiczów mocno ostatnio stopniało) także wybrały inne kierunki przygotowań. Zatem noworoczny monitoring zawodników pozostających w kręgu zainteresowań selekcjonera będzie odbywał się wyłącznie przy okazji ich ligowych występów. Najpierw w Serie A, następnie w Anglii, a potem także we Francji (jeśli jeszcze będzie komu przyglądać się w Ligue 1), no i w Niemczech. W wyjazdowych planach figuruje także kurs na Turcję. Co także ma stanowić dowód, że selekcja nie została zakończona. Jest natomiast ograniczona - dokładnie do 72 nazwisk, co trener drużyny narodowej podkreśla z naciskiem.

Przytoczona liczba nie jest przypadkowa, stanowi wynikową pracy selekcyjnej, którą wykonał - już po szerokim sprawdzianie kadr na początku obecnej kadencji -cały sztab reprezentacji. A że był to długotrwały proces (na przykład Bartosz Kapustka, zanim dostał pierwsze powołanie był monitorowany od ponad roku), wiosną już nie będzie czasu, aby nowe nazwiska, czyli spoza wspomnianej listy, wchodziły w grę w perspektywie wyjazdu do Francji. Także dlatego, że przegląd zaplecza był bardzo gruntowny i szansa, że ktoś - kto rzeczywiście zasługiwał na uwagę - został pominięty jest bliska zeru. Zwłaszcza że głównym kryterium stosowanym przez trenera kadry i jego współpracowników podczas podglądania młodych zawodników jest powtarzalność na wymaganym poziomie. Najlepszy dowód to obecność w spisie Nawałki Pawła Jaroszyńskiego, który jesienią rozegrał 11 meczów w Ekstraklasie w barwach Cracovii, z czego tylko 8 w pełnym wymiarze. A zatem w sumie niewiele, na dodatek, dopiero od końcówki września.

Zdaniem selekcjonera, już teraz jest jednak jednym z najbardziej obiecujących polskich piłkarzy występujących na pozycji lewego obrońcy, co potwierdzał również w poprzednim sezonie (choć zanotował niewiele więcej występów niż minionej jesieni), a przede wszystkim - w młodzieżówce Marcina Dorny. Zatem, choć dotąd nie był jeszcze powoływany do pierwszej reprezentacji, w tym półroczu może doczekać się miłej niespodzianki. Podobnie jak jego klubowi koledzy, Mateusz Cetnarski i Damian Dąbrowski, czy występujący w Jagiellonii Jacek Góralski.

Fakt, że każdy spośród wspomnianych wyżej zawodników może, nie oznacza oczywiście automatycznie, że na pewno doczeka się na sprawdzian u selekcjonera. Bardzo bowiem prawdopodobne, że pozostający w dalszym kręgu zainteresowania piłkarze - a także tacy, którzy ewentualnie eksplodowaliby talentem i formą wiosną  - pod uwagę brani będą dopiero przed kwalifikacjami rosyjskiego mundialu, o ile oczywiście Nawałka pozostanie na stanowisku. Dotąd przecież selekcjoner najczęściej powoływał na zgrupowania po 28 zawodników, tymczasem do Francji będzie mógł zabrać 23 (ogłoszona pierwotnie lista będzie szersza, słynący z perfekcyjnej organizacji Nawałka z góry zaplanował, iż zabezpieczy się na wypadek ewentualnych urazów już podczas dwóch majowych zgrupowań, które odbędą się w kraju). Zatem szansa, że ktoś - nawet z bezpośredniego - zaplecza przebije się w ciągu najbliższego półrocza duża z pewnością nie jest. Zwłaszcza że trener do znudzenia powtarza, że nie skreślił takich piłkarzy jak Sebastian Mila, czy Sławomir Peszko, którzy ostatnie miesiące mogą spisać na straty. Owszem, są na cenzurowanym, ale to im w pierwszej kolejności będą przyglądać się sztabowcy na początku rundy wiosennej.

Transferowe konsultacje

Zatem sytuacja w reprezentacji Polski na początku roku, co zresztą stanowi standard w obecnej kadencji, jest pod pełną kontrolą. Każdy ze sztabowców wie co robić, natomiast zawodnicy - zwłaszcza jeśli mają wątpliwości w sprawach transferowych - na bieżąco konsultują się z selekcjonerem. Nawałka nie zamierza blokować żadnemu z reprezentantów przeprowadzki w zimowym okienku, zastrzega jednak, że każdy przypadek należy rozpatrywać indywidualnie. Inaczej bowiem wygląda przygotowanie do realiów zawodowej piłki na zachodzie na przykład Kamila Grosickiego niż szykujących się do pierwszych tak poważnych zmian Kapustki czy Karola Linettego. Dla każdego z podopiecznych trener ma zatem osobno dedykowaną radę, natomiast najważniejsze przesłanie dla wszystkich nie zmieniło się od początku udanych kwalifikacji ME. To znaczy kandydaci do kadry mają grać regularnie, a zaufania nie stracą nawet w sytuacji, jeśli w silnych zagranicznych klubach będą musieli zadowalać się rolami dżokerów.

Adam Godlewski

Czytaj więcej w "PN"  Powstanie Superligi coraz bliżej. Nie można tego wykluczyć  Pierwszy taki wyczyn w tym sezonie. Asysta Fabiańskiego (wideo) Paixao i Mila znowu razem. Czy poprowadzą Lechię do sukcesów?

Bayern szuka konkurenta dla "Lewego"? "Jeśli masz cudowną narzeczoną, nie patrz na inne"

Źródło: Foto Olimpik/x-news

Źródło artykułu: