Były szef Wydziału Dyscypliny: Trzeba dokładnie zapisać, co oznacza przejęcie licencji

Od razu po zatrzymaniu Piotra Reissa władze KKS Lech Poznań wydały oświadczenie, że klub nie ponosi odpowiedzialności za czyny byłych piłkarzy WKP Lech Poznań, bowiem nie jest następcą prawnym tego podmiotu. Jacek Masiota, prawnik Lecha dodał, że klub nie może być zdegradowany, bowiem w ekstraklasie gra na licencji Amici Wronki.

Michał Tomczak, były szef Wydziału Dyscypliny PZPN uważa, że ta sytuacja pokazuje, że należy doprecyzować przepisy dotyczące przejmowania licencji. - Skomplikowany jest temat odrzucania przez Lech wszelkiej odpowiedzialności za czyny z przeszłości w przekonaniu, że od prawie trzech lat chroni go zgłoszenie do rozgrywek na licencji Amiki Wronki - przyznał Tomczak na łamach Gazety Wyborczej. - Sportowo i etycznie nie ma żadnych wątpliwości - Lech jest Lechem, a nie Amicą. Na odpowiedzialność prawną nijak się to nie przekłada, też zgoda. A więc pod względem czysto formalnym Lech rzeczywiście może mieć rację, ale... nie do końca. Bo licencja, czyli faktycznie świstek papieru, to jedno, a tradycja, logo, barwy, historia - to drugie. Nie pamiętam, by Lech w ciągu tych trzech lat w jakikolwiek sposób utożsamiał się z tymi wartościami Amiki, z tzw. dobrem tego klubu....

- Tę sprawę już bym zostawił, niech sobie Lech będzie Amicą, kiedy czuje się zagrożony. Ale na przyszłość proponowałbym jasne zapisanie w przepisach PZPN, co oznacza przejęcie licencji innego klubu. Co bierzemy? To, co jest wygodne, czy wszystko?

Źródło artykułu: