Pierwotnie Nagelsmann miał zacząć trenowanie "Wieśniaków" dopiero od nowego sezonu. Z prowadzenia zespołu niespodziewanie zrezygnował jednak Huub Stevens. Holendrowi na kontynuowanie pracy nie pozwalało zdrowie.
Nowy szkoleniowiec nie będzie miał taryfy ulgowej. Musi zawalczyć o utrzymanie, a strata do bezpiecznej strefy jest naprawdę duża - wynosi siedem punktów.
Pewny siebie
Mimo wszystko Nagelsmann nie odczuwa strachu. - Mam szacunek do ludzi, ale nie boję się postawionego przede mną zadania. Właściwie myślę, że z moim warsztatem będę w stanie pomóc tej drużynie - powiedział podczas konferencji prasowej poprzedzającej spotkanie przeciwko Werderowi Brema.
Ten sposób wypowiedzi akurat w przypadku nowego trenera Hoffenheim nie dziwi. Nagelsmann znany jest z pewności siebie. - Jeśli taki nie będziesz, nie osiągniesz sukcesów - tłumaczył na łamach "Sport1". Właśnie determinacja jest najważniejszym elementem warsztatu młodego szkoleniowca. - Podręczniki nie są dla mnie - zwykł mawiać. Jego warsztat jest bardzo emocjonalny. - Pamiętam odprawy. Jego słowa były jak pozwolenie na użycie broni palnej - mówi zawodnik Borussii Dortmund, Moritz Leitner, który z Nagelsmannem spotkał się w TSV 1860 Monachium.
Kariera piłkarska nie była mu pisana?
Choć nowy trener "Wieśniaków" nie jest typem wykształciucha, jego istotną cechą jest czytanie gry. Robił to jeszcze, gdy sam mógł grać. - Doskonale wiedział, jak zachowywać się na boisku. To pewnie pomoże mu w pracy z dorosłymi zawodnikami. Kto wie, może sam byłby wspaniałym piłkarzem? - charakteryzował Nagelsmanna Wolfgang Schellenberg, który prowadził go w juniorach.
Kilka lat temu na drodze stanęła poważna kontuzja. - Trenowałem już z pierwszym zespołem TSV 1860. Bardzo chciałem przebić się do składu i właśnie wtedy moje kolano nie wytrzymało. Natychmiast udałem się do Augsburga. Po operacji lekarz powiedział, że chrząstka nadal jest poważnie uszkodzona. Podjąłem decyzję, że muszę skończyć z grą w piłkę. Innego wyjścia nie było. Po czterech miesiącach rehabilitacji nadal czułem ból. Zrobili mi artroskopię. Nic to nie dało. Dzisiejsza medycyna pozwala już na kontynuowanie kariery nawet przy takich urazach. Może mógłbym jeszcze pokopać, ale skończyłoby się tak, że w wieku 40 lat miałbym sztuczne kolano - tłumaczył dziennikarzowi Spox.com.
Szybkie sukcesy
Pierwsze miesiące po skończeniu kariery był wyjątkowo trudne. Nie chciał mieć nic wspólnego z piłką. Załamał się. Wówczas rękę wyciągnął do niego trener juniorów FC Augsburg, Thomas Tuchel. Zaproponował pracę za niewielkie pieniądze. - Miałem obserwować przeciwników i dostarczać mu raporty z ich gry. Jestem wdzięczny Thomasowi, ale to nie był mój mentor. Potem zostałem asystentem przy zespole U17 w Monachium, skąd przeniosłem się do Hoffenheim - opowiadał Nagelsmann, który ledwie cztery i pół roku temu otrzymał pierwszą drużynę, którą mógł poprowadzić samodzielnie. Była to grupa juniorska do lat 17. Później został też asystentem Markusa Babbela w seniorach. Tym samym stał się najmłodszym drugim trenerem Bundesligi. Kiedy Babbel został zwolniony z Hoffenheim, Julian Nagelsmann wrócił do piłki młodzieżowej. Przejął i doprowadził do mistrzostwa Niemiec zespół U19.
Szefostwo przedostatniej ekipy niemieckiej ekstraklasy mocno wierzy w młodego trenera, choć nie ma on jeszcze licencji UEFA-A. Egzaminy dopiero za miesiąc. Na razie Nageslmanna czeka ważniejszy test - zapanowanie nad poważnym kandydatem do spadku.
[b]Mateusz Karoń
[/b]
Zobacz wideo: Artur Jędrzejczyk: Legia mi dała wszystko, teraz czas na mnie
{"id":"","title":""}
Źródło: TVP S.A.