Potwierdzić pucharowe aspiracje. Taki cel przyświecał piłkarzom Czesława Michniewicza przed kończącym 22. kolejkę spotkaniem z Koroną. Gospodarze chcieli zacząć mocno, już w 2. minucie zakotłowało się w polu karnym Zbigniewa Małkowskiego, lecz to nie oni, tylko nieprzewidywalni kielczanie wymarzenie rozpoczęli mecz.
Wynik już w 7. minucie otworzył Bartłomiej Pawłowski. Były piłkarz hiszpańskiej Malagi, typowany na jednego z liderów złocisto-krwistych w rundzie wiosennej, uciekł defensorom i zrobił pożytek z precyzyjnej podcinki Airama Cabrery. Dziesięć minut później kibice Portowców przeżyli jeszcze większy szok. Nabil Aankour zagrał z lewego skrzydła w kierunku Cabrery, który wyciągniętą nogą wpakował futbolówkę do siatki. Ten gol nie powinien zostać jednak uznany, ponieważ jak wykazały telewizyjne powtórki, asystujący Marokańczyk był na spalonym.
W kolejnych fragmentach zespół Marcina Brosza mógł grać to, czym czarował na wyjazdach całą piłkarską Polskę przed zimową przerwą. Szczelna obrona i szybkie kontrataki. Taka taktyka sprawiła ogromne trudności spieszącym się szczecinianom. Pomysłu na dobrze zorganizowanego rywala nie mógł znaleźć między innymi imponujący skutecznością w okresie przygotowawczym Władimir Dwaliszwili.
Mimo nieporadności w ofensywie Pogoń tuż przed zejściem do szatni mogła zmniejszyć straty. Doskonałej okazji nie wykorzystał Rafał Murawski. Uderzenie doświadczonego pomocnika z bliskiej odległości zatrzymał Małkowski. 38-latka nie zaskoczyła także dobitka Marcina Listkowskiego.
Przegrywasz różnicą dwóch goli po pierwszych trzech kwadransach, więc co robisz? Ryzykujesz. Nie inaczej zaczęli postępować zawodnicy Pogoni. Coraz bardziej rozpaczliwie broniąca się Korona w 59. minucie została "ukąszona" przez Rafała Murawskiego.
Walecznie nastawieni gracze trenera Michniewicza "poczuli krew" i poszli za ciosem, dostarczając nie lada emocji. Na dwadzieścia minut przed końcem, za sprawą znakomitego uderzenia z dystansu Adama Frączczaka, wszystko zaczęło się od nowa! Wtedy jeszcze fani z województwa świętokrzyskiego nie przypuszczali, że prawdziwy dramat dopiero przed nimi.
W 78. minucie błąd rozbitych koroniarzy przerodził się w błyskawiczną kontrę Pogoni. Debiutujący w granatowo-bordowych barwach Adama Gyurcso otrzymał dokładne podanie od świetnie dysponowanego Murawskiego i chwilę później wywindował swoją drużynę z piekła do nieba, zapewniając jej premierowe w tym roku trzy punkty - bezcenne w rywalizacji o miejsce na podium.
Pogoń Szczecin - Korona Kielce 3:2 (0:2)
0:1 - Bartłomiej Pawłowski 7'
0:2 - Airam Cabrera 17'
1:2 - Rafał Murawski 59'
2:2 - Adam Frączczak 70'
3:2 - Adam Gyurcso 78'
Składy:
Pogoń Szczecin: Jakub Słowik - Adam Frączczak, Jakub Czerwiński, Jarosław Fojut, Mateusz Lewandowski (60' Ricardo Nunes) - Mateusz Matras, Rafał Murawski, Marcin Listkowski (46' Łukasz Zwoliński), Takafumi Akahoshi (67' Dawid Kort), Adam Gyurcso - Władimir Dwaliszwili.
Korona Kielce: Zbigniew Małkowski - Vladislavs Gabovs, Radek Dejmek, Dmitrij Wierchowcow, Kamil Sylwestrzak - Vlastimir Jovanović, Charlie Trafford (61' Aleksandrs Fertovs), Bartłomiej Pawłowski, Nabil Aankour (80' Łukasz Sekulski), Łukasz Sierpina - Airam Lopez Cabrera (71' Przemysław Trytko).
Żółte kartki: Marcin Listkowski (Pogoń) oraz Bartłomiej Pawłowski (Korona).
Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork).
Widzów: 5142.
Zobacz wideo: Jan Urban: za wysoko wygraliśmy z Termalicą
{"id":"","title":""}
Źródło: TVP S.A.
zapomnialem dodac
ale koncówka
Zapamietam na cale zycie
Powinien po tym meczu powtórzyć to swoim piłkarzom, którzy zapomnieli że mecz nie trwa 15 minut tylko 90.
Pier Czytaj całość