Dariusz Tuzimek: Już nie łączy ich piłka (felieton)

Bońkowi na zjeździe zabrakło wyborczego pragmatyzmu. Powinien uczyć się tego od Jarosława Kaczyńskiego. Tymczasem emocje go poniosły. Przegrał i zamilkł... na Twitterze, swojej ulubionej platformie komunikacyjnej.

Dariusz Tuzimek
Dariusz Tuzimek
Maciej Wandzel i Zbigniew Boniek Newspix / LUKASZ GROCHALA/CYFRASPORT/NEWSPIX.PL / Maciej Wandzel i Zbigniew Boniek

Ostatni zjazd PZPN sporo zmienił w polskiej piłce. Ale nie na lepsze. Próba wprowadzenia poprawek do statutu związku miała być formalnością i spacerkiem dla Zbigniewa Bońka. Skończyła się jego porażką i głębokim podziałem w środowisku. Przed jesiennymi wyborami pozycja prezesa osłabła. Okazało się, że można z nim wygrać. Opozycja ma już nawet kandydata, którego chce wystawić w październikowych wyborach na prezesa PZPN.

Władza, pieniądze, stanowiska

Hasło "Łączy nas piłka" jest może i chwytliwe, ale też bardzo naiwne. Świat idealny istnieje tylko w reklamach telefonii komórkowych. A normalnie jest tak, że ludzie walczą o władzę, pieniądze, stanowiska i tysiące innych rzeczy. Także w środowisku piłkarskim. "Harcerskie" hasła na nikim nie robią wrażenia.

Na wtorkowym zjeździe Boniek przegrał próbę sił, bo tak należy ocenić starcie na zjazdowej sali jego zwolenników (okręgowe związki piłkarskie) z przeciwnikami (kluby Ekstraklasy oraz I ligi). Kwestie statutowe były istotne jedynie do chwili, gdy do głosu doszły ambicje skonfliktowanych liderów: Bońka i Macieja Wandzela (szef Rady Nadzorczej Ekstraklasy SA). Kluby wysłały Bońkowi przesłanie: bez nas nie przegłosujecie niczego.

Taktycznie Boniek popełnił błąd, bo nie powinien sobie pozwolić na prestiżową porażkę na 8 miesięcy przed wyborami. Jaki błąd? Błąd arogancji. Przecenił swoją siłę i zlekceważył przeciwników. Źle ocenił nastroje. Uznał, że po awansie reprezentacji na Euro - co jest wielkim sukcesem także prezesa PZPN - jego pozycja jest na tyle silna, że może przeprowadzić zmiany, jakie chce, bez oglądania się na kogokolwiek. Kluby uznały, że są ignorowane. - Ten dialog jest ułomny - oceniał podczas zjazdu Wandzel.

Kosy na sztorc

Przed zjazdem wszystko rozegrało się błyskawicznie. Kontrofensywa klubów została upubliczniona dopiero w poniedziałek, dzień przed zjazdem. Boniek przekonany, że mu "nie podskoczą", zlekceważył i nie docenił przeciwnika. Zaczął działać dopiero, jak w poniedziałek dowiedział się, że opozycja stawia kosy na sztorc. A potem, gdy w programie #dziejesienazywo WP SportowychFaktów poznał stanowisko klubów oficjalnie zapowiadających opór, było zbyt późno. Stodoła już zajęła się ogniem.

Boniek stracił pewność, że jego akcja się uda. Jeszcze w poniedziałek wieczorem starał się przekonywać adwersarzy, że kwestie merytoryczne można szybko rozwiązać, a niewygodne sformułowania w poprawkach do statutu zmienić. Próbował jeszcze odmienić losy głosowań rano, w dniu zjazdu. Rozpoczęcie obrad, pierwotnie planowane na godzinę 10.00, przeniesiono na 11.00, ale i to nic nie dało. Prezes w lobby hotelu "Victoria" przekonywał, rozmawiał, nakłaniał. Ale nadal brakowało mu "szabel". Negocjacje trwały do ostatniej chwili...

Zobacz wideo: Ekstraklasa się rozwija
Źródło: WP SportoweFakty
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×