Ostatni pojedynek z Lechią Gdańsk był dla Bartosza Rymaniaka oficjalnym debiutem w barwach kieleckiego zespołu. Niestety w 58. minucie były obrońca Cracovii musiał opuścić murawę. Powodem była kontuzja, która na szczęście nie okazała się poważna.
- Fizycznie czuję się gotowy do gry, ale nie wiem czy noga w stu procentach jest gotowa do wysiłku meczowego. W środę dopiero rozpocząłem delikatniejszy trening, żadnego bólu nie odczuwam, ale wiadomo, że wysiłek meczowy jest trochę inny i nie wiadomo, co się może wydarzyć. Zostały jeszcze dwa dni do meczu i masażyści robią wszystko, abym był gotowy. To czy wystąpię będzie zależało od trenera - powiedział.
Czy swój premierowy występ zaliczył do udanych? - Przede wszystkim liczy się wynik. Gdy zespół wygrywa to ma dobrą opinię. Cieszy mnie to, że w moim debiucie odnieśliśmy zwycięstwo i to trochę mnie uspokoiło i dodało pewności siebie. A co do mojej gry to zawsze może być lepiej.
Chociaż w zespole panuje dobra atmosfera, a piłkarze podkreślają, że są pewni siebie, to Rymaniak przestrzega swoich kolegów przed nadmierną wiarą w sukces. - Jesteśmy dobrze naładowani i wiadomo, że dobre wyniki budują atmosferę. Czujemy się pewnie przed tym meczem, ale też nie możemy wyjść zbyt pewni, bo widzieliśmy co było z Lechią po zdecydowanym zwycięstwie w pierwszym meczu. W Kielcach miała kłopoty. Musimy podejść z chłodną głową, wiedzieć co wykonać na boisku i wierzyć w swoje umiejętności oraz wyeliminować atuty Górnika.
Jak 26-latek może scharakteryzować ekipę Jurija Szatałowa. - Grają w kratkę. Nie mają wypracowanego schematu, ale posiadają kilku doświadczonych zawodników, którzy mogą zdecydować o losach meczu - uważa na koniec.
Zobacz wideo: Były prezes PZPN liczy na europejskiego prezydenta FIFA
Źródło: TVN24/x-news