Terminarz sprzyja Koronie. "Wszystko jest w naszych nogach"

W ostatniej kolejce Bartłomiej Pawłowski musiał pauzować z powodu klauzuli w umowie wypożyczenia z Lechii Gdańsk. Teraz utalentowany pomocnik liczy, że wróci do składu i pomoże Koronie zdobyć punkty.

Sebastian Najman
Sebastian Najman
PAP/Piotr Polak / PAP/Piotr Polak

- Mam bardzo dużą ochotę zagrać w najbliższym spotkaniu. Zobaczymy jak trener zestawi naszą jedenastkę, bo wygraliśmy w niezłym stylu z Lechią i nie wiadomo, co trener postanowi, ale mimo wszystko liczę, że postawi na mnie. Zaakceptuję jednak każdą decyzję - powiedział były zawodnik hiszpańskiej Malagi.

Korona plasuje się na dziewiątej pozycji. Miejsce w grupie mistrzowskiej wydaje się być na wyciągnięcie ręki, ale aby udało się ten cel osiągnąć konieczne jest regularne punktowanie. Może w tym pomóc korzystny układ gier. - Dobrze się pod nas terminarz ułożył, gramy z sąsiadującymi zespołami i wszystko jest w naszych nogach - zauważa Bartłomiej Pawłowski. - Wygraliśmy z Lechią, teraz Górnik Łęczna, Wisła, potem Podbeskidzie, więc wszystko wskazuje na to, że możemy rozstrzygnąć sprawę naszego bytu w pierwszej ósemce już w najbliższych meczach bezpośrednio z rywalami, którzy nam w tym zagrażają.

Pierwszy tegoroczny wyjazd kielczan zakończył się bolesną porażką w Szczecinie (2:3). Przy okazji meczu z Górnikiem piłkarze Marcina Brosza chcą uniknąć podobnego scenariusza. - Jesteśmy wykonawcami, planującym nasz spektakl jest zawsze trener i na pewno głowi się od dłuższego czasu co zmienić. W spotkaniu z Lechią było widać, że zmian w jakości i dojrzałości naszej gry było sporo. Mimo, że straciliśmy dwie bramki, to nasze gra defensywna wyglądała solidniej niż przeciwko Pogoni - stwierdził Pawłowski.

Sobotni przeciwnik koroniarzy może się pochwalić identycznym dorobkiem. Czy w związku z tym należy się spodziewać ostrej i wyrównanej walki? - Trzeba się do każdego przeciwnika dostosować i narzucić swój styl. Przede wszystkim to my musimy być zespołem, który będzie narzucał tempo gry, żeby to Górnik musiał nas gonić. Wiadomo, że gdy oba zespoły podchodzą tak samo, to zmienia się to w mecz walki, agresja rośnie. Wydaje mi się, że najbliższe mecze będą tak rozgrywane, bo wszystkie zespoły walczą o pierwszą ósemkę, lepsze warunki finansowe na koniec sezonu i wszystkie sąsiadują ze sobą w tabeli - kończy 23-latek.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×