Slaven Bilić, czyli futbol, filozofia i rock&roll

Hobby? Granie na gitarze w rockowym zespole "Rawbau". Zainteresowania? Filozofia i książki psychologiczne. Zawód? Menedżer zespołu Premier League. Slaven Bilić to postać nie mniej barwna, niż Juergen Klopp.

Tomasz Skrzypczyński
Tomasz Skrzypczyński
Slaven Bilić PAP/EPA / FACUNDO ARRIZABALAGA / Na zdjęciu: Slaven Bilić

Gdy do rozpoczęcia piłkarskich mistrzostw świata we Francji pozostawało kilkanaście dni, Slaven Bilić wciąż nie mógł normalnie trenować z powodu kontuzji. Chorwat nie zamierzał jednak rezygnować z udziału w turnieju. Wbrew zaleceniom lekarzy udał się na MŚ. Tam wciąż nie mógł pracować na pełnych obrotach, jednak zacisnął zęby i aby być gotowym do gry stosował zastrzyki i przyjmował środki przeciwbólowe.

Ostatecznie rozegrał siedem spotkań w pełnym wymiarze czasowym (!) i wydatnie przyczynił się do największego sukcesu w historii swojej reprezentacji. Wspólnie z Davorem Sukerem, Goranem Vlaoviciem i innymi wywalczył brązowy medal MŚ. I choć pogłębił kontuzję, przez którą przedwcześnie zakończył karierę, nigdy nie żałował swojej decyzji.

Ta historia sprzed 18 lat doskonale obrazuje charakter Slavena Bilicia. Kiedyś znakomitego obrońcy, dziś menedżera West Ham United, który pod jego wodzą jest postrachem najlepszych drużyn Premier League.

Urodzony i wychowany w Splicie. Mieście, w którym przyszło na świat wiele gwiazd bałkańskiego sportu, m.in. zwycięzca tenisowego Wimbledonu Goran Ivanisević czy gwiazdor NBA, Toni Kukoc. Co więcej, Bilić wychowywał się z nim na jednym osiedlu.

- Mało osób o tym wie, ale jesteśmy z Tonim rówieśnikami, urodziłem się dokładnie tydzień przed nim. Gdy byliśmy młodzi często graliśmy wspólnie w koszykówkę i w piłkę. On był zdecydowanie lepszy w rzucaniu jej do kosza, ja zostałem przy futbolu - wspominał po latach Bilić.

Jego pierwszym klubem był oczywiście miejscowy Hajduk. Dobre występy zaowocowały ofertą z niemieckiego Karlsruhe. Trafił do Bundesligi w 1993 roku, jednak jego marzeniem była Premier League. Spełniło się ono trzy lata później - West Ham United zapłacił za 28-latka 1,3 mln funtów, bijąc klubowy rekord transferowy.

Po zaledwie kilku miesiącach udowodnił, jak bardzo zależy mu na dobru klubu. Gdy otrzymał bardzo atrakcyjną ofertę z Evertonu odmówił. Postanowił pozostać w Londynie, tłumacząc, że chce upewnić się, że Młoty utrzymają się w w Premier League. Dopiero gdy tak się stało przyjął ofertę z Liverpoolu. Tam jednak dopadły go problemy ze zdrowiem - z powodu przewlekłej kontuzji pachwiny rozegrał dla The Toffes tylko 28 meczów, po czym powrócił do Hajduka, gdzie zakończył karierę w wieku zaledwie 32 lat.

Zobacz wideo: Tydzień do historycznego starcia z Argentyną w Pucharze Davisa
Źródło: TVP S.A.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×