Śląsk - Górnik: Bezbramkowy remis we Wrocławiu

PAP / Maciej Kulczyński
PAP / Maciej Kulczyński

W piątek Śląsk Wrocław bezbramkowo zremisował z Górnikiem Zabrze. Taki wynik nie może zadowolić zarówno jednej, jak i drugiej drużyny. Oba zespoły w tym sezonie bronią się bowiem przed spadkiem. Górnik w tabeli Ekstraklasy jest ostatni.

Po dwóch porażkach w 2016 roku dla Górnika Zabrze było to niesłychanie ważne spotkanie. Już po przegranych derbach z Ruchem Chorzów wielu kibiców domagało się zwolnienia Leszka Ojrzyńskiego. Ten jednak stanowisko zachował, lecz jego posada wciąż wisiała na włosku. Piątkowe spotkanie ze Śląskiem Wrocław mogło być decydujące.

Od pierwszych minut meczu do ataku ruszyli gospodarze, którzy w 11. minucie bliscy byli strzelenia gola. W pole karne Górnika dośrodkował Tom Hateley, a obrońcy zabrzan wybili piłkę wprost pod nogi Andrasa Gosztonyia, a ten uderzył z 16 metrów w słupek! Odpowiedź piłkarzy Leszka Ojrzyńskiego była natychmiastowa. W sytuacji sam na sam z Mariuszem Pawełkiem znalazł się Szymon Skrzypczak, jednak bramkarz Śląska odważnie wybiegł na 12. metr i tam zatrzymał uderzenie rywala.

W następnej fazie spotkania nielicznie zgromadzona na stadionie publiczność nie była świadkami porywającego widowiska. Piłkarze decydowali się głównie na uderzenia z dystansu, które w większości były jednak niecelne. Dużo też było niedokładności, która utrudniała płynne rozgrywanie akcji.

W 31. minucie Śląsk zmarnował doskonałą okazję. To nieprawdopodobne, jak wrocławianie tej sytuacji nie zdołali zamienić na gola. Robert Pich dograł na 3. metr, bramka była pusta, ale zamykający akcję Ryota Morioka odchylił głowę i spudłował! To było kuriozalne zachowanie Japończyka.

Druga połowa toczyła się głównie pod dyktando Śląska. Gospodarze co prawda często gościli pod bramką Radosława Janukiewicza, ale nie mogli wypracować sobie dogodnej okazji. Romuald Szukiełowicz ze swoimi zawodnikami musi popracować przede wszystkim nad strzałami z dystansu, bo te w ich wykonaniu pozostawiały wiele do życzenia.

Z nieporadności WKS-u mogli skorzystać zabrzanie i dość niespodziewanie wyjść na prowadzenie. W 63. minucie po rzucie rożnym tuż obok słupka główkował jednak Marcis Oss.

Dopiero końcówka spotkania dostarczyła emocji. Przede wszystkim zawodnicy obu drużyn zaczęli oddawać celne strzały. Śmielej do ataku ruszył też Górnik, który liczył na to, że błąd popełni Pawełek. Ten jednak nie dał się pokonać. Śląsk także nie strzelił gola mimo iż Ryota Morioka robił co mógł i swoim kolegom z drużyny dogrywał świetne piłki. Wrocławianom nie pomogło nawet to, że ich rywal mecz kończył w osłabieniu po tym, jak za brutalny faul z boiska wyleciał Oss.

Ostatecznie ten mecz, który porywającym widowiskiem nie był, zakończył się bezbramkowym remisem. Taki wynik nikogo zadowolić nie może.

Śląsk Wrocław - Górnik Zabrze 0:0

Składy:

Śląsk Wrocław: Mariusz Pawełek - Krzysztof Ostrowski (46' Paweł Zieliński), Piotr Celeban, Lasza Dwali, Dudu Paraiba, Robert Pich, Tom Hateley (65' Peter Grajciar), Marcel Gecov, Andras Gosztonyi (81' Kamil Dankowski), Ryota Morioka, Kamil Biliński.

Górnik Zabrze: Radosław Janukiewicz - Paweł Golański (73' Dominik Sadzawicki), Bartosz Kopacz, Marcis Oss, Ken Kallaste, Adam Danch, Szymon Matuszek, Szymon Skrzypczak (76' Rafał Kurzawa), Aleksander Kwiek, Sebastian Steblecki, Jose Kante (84' Maciej Korzym).

Żółte kartki: Aleksander Kwiek, Szymon Matuszek, Paweł Golański, Adam Danch (Górnik) oraz Piotr Celeban, Robert Pich, Marcel Gecov (Śląsk).

Czerwona kartka: Marcis Oss /90 +2 - za faul/ (Górnik Zabrze).

Widzów: 5934.

Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).

Zobacz wideo: #dziejesiewsporcie: kuriozalna sytuacja w młodzieżowej Lidze Mistrzów!

Źródło: WP SportoweFakty

Źródło artykułu: