Za niebiesko-czerwonymi bardzo intensywne dni. W ciągu tygodnia zagrali oni bowiem trzy mecze, ale mogą być po nich zadowoleni, bo zdobyli siedem punktów. - Chłopakom należą się podziękowania za ten mecz, bo za nami naprawdę trudny tydzień. Graliśmy z Wisłą, Śląskiem i teraz Podbeskidziem, więc terminarz był niezwykle napięty i bałem się o mecz z bielszczanami. Nie wiedziałem czy wszyscy wytrzymają fizycznie, ale pokazaliśmy charakter - powiedział Radoslav Latal, opiekun Piasta Gliwice.
Każdy z zawodników do końca walczył o grę od 1. minuty przeciwko Podbeskidziu Bielsko-Biała. - Do ostatniej chwili myślałem nad optymalnym składem na Podbeskidzie. Kiedy widziałem chłopaków na treningach nie można im było odmówić niczego. Każdy wykazywał ogromną chęć do gry. Gdyby nie lekkie urazy, to miałbym duży ból głowy przy wyborze składu meczowego - wyznał Czech.
W piątek Piast w końcu zaczął przypominać zespół, który jesienią był postrachem całej Ekstraklasy. - To nasz najlepszy występ w tym roku. Nie było jednak idealnie, bo po dwóch niepotrzebnych błędach straciliśmy bramki. Sama gra natomiast cieszy, bo w końcu wyglądała dobrze. Było sporo dośrodkowań, wymian podań i ciekawych zagrań. Cieszymy się, że nareszcie zaczęliśmy grać piłką - podsumował szkoleniowiec Piastunek.