Jesienią bielszczanie zremisowali u siebie z Piastem Gliwice 2:2, a oba gole dla przyjezdnych zdobył po rzutach karnych Kamil Vacek. W piątek Czech ponownie przesądził o wyniku spotkania. - Wydaje mi się, że mamy Dzień Świstaka... Znowu tracimy bramkę z Piastem w 90. minucie i znowu z rzutu karnego... Szkoda tylko ogromu naszej świetnej pracy, bo chyba wszyscy widzieli jak moi zawodnicy zasuwali na boisku. Natomiast Piastowi wygrana przyszła bardzo łatwo... Nie jest to jednak przypadkowa drużyna, a aspiracje w Gliwicach nie są wzięte z kosmosu. Graliśmy z kandydatem do mistrzostwa Polski - powiedział Robert Podoliński, trener Podbeskidzia Bielsko-Biała.
Górale wiosną pokazują się z dobrej strony i na przekór wielu opiniom walczą o grupę mistrzowską. - Patrząc na przebieg całego spotkania myślę, że zasłużyliśmy chociaż na remis. Przegraliśmy, ale zaprezentowaliśmy się z niezłej strony i to cieszy, bo od dawna byliśmy skazywani na spadek. Teraz pokazujemy, że to było dla nas krzywdzące i nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa - podkreślił szkoleniowiec zespołu spod Klimczoka.
Rzuty karne w końcówkach meczów zawsze wywołują kontrowersje. W opinii Podolińskiego "jedenastka" jednak Piastowi się należała. - Na rzut karny złożył się zbiór złych decyzji. Chcieliśmy koniecznie wygrać i szukaliśmy trafienia na 3:2, przez co niepotrzebnie się otworzyliśmy. Adam Mójta niestety poszedł "na raz" i karny jak najbardziej się Piastowi należał - przyznał były opiekun Cracovii.
W ostatnim czasie przy Okrzei mocno narzekano na płytę główną stadionu miejskiego. - Stan murawy nie odegrał kluczowej roli. Zważając na tempo gry i ilość goli można powiedzieć, że boisko było w całkiem dobrym stanie - spuentował 40-latek.