Jan Urban: Na boisku Zagłębie było równorzędnym rywalem

 / PAP/Bartłomiej Zborowski
/ PAP/Bartłomiej Zborowski

Lech Poznań pokonał Zagłębie Sosnowiec w meczu półfinałowym Pucharu Polski, ale zwycięstwo nie przyszło mu łatwo, bo podopieczni Artura Derbina wysoko postawili poprzeczkę mistrzom Polski.

W pierwszej połowie Lech Poznań przeważał i choć nie stwarzał wielu sytuacji, to zdołał objąć prowadzenie. Po przerwie Zagłębie Sosnowiec zagrało odważniej i mogło doprowadzić do remisu. - Jak się zwykło mówić, puchar rządzi się swoimi prawami. Graliśmy z przeciwnikiem z niższej klasy, ale na boisku był to równorzędny rywal. W pierwszej połowie wszystko było w porządku. Prowadziliśmy 1:0 i kontrolowaliśmy spotkanie. W drugiej połowie było za dużo wymian ciosów, co wcale nas nie interesowało, bo stracona bramka w pucharach może dużo kosztować. Szkoda sytuacji z ostatniej minuty, gdzie mogliśmy podwyższyć na 2:0. Rewanżem będziemy się martwić w swoim czasie - mówi Jan Urban.

Szkoleniowiec Lecha Poznań dokonał kilku zmian w składzie, które nie były jednak spowodowane odpoczynkiem przed meczem z Legią Warszawa, tylko problemami zdrowotnymi. - Zagraliśmy tymi zawodnikami, których mieliśmy do dyspozycji. Można powiedzieć, że odpocząć dałem tylko Tamasowi Kadarowi - opowiada Urban.

Szansę gry otrzymali m.in. Maciej Wilusz, Vladimir Volkov oraz Sisi, którzy ostatnio są głównie rezerwowymi. - Sisi grał zbyt bojaźliwie i asekuracyjnie. Stać go na dużo lepszą grę, bo znam go bardzo dobrze. Musi się trochę pozbierać i pokazać, że potrafi grać w piłkę. Jeśli nie zobaczymy tego na boisku, to będzie mały problem - kontynuuje trener poznaniaków.

O wiele lepsze recenzje zebrał Vladimir Volkov. - Strzelił bramkę, a w końcówce trochę zabrakło mu sił, ale nie miał rytmu meczowego i to normalna rzecz. Jak na tak długą przerwę był to dobry występ - kończy Urban.

Zobacz wideo: Prezes Legii wbił Lechowi kolejną szpilę

Źródło artykułu: