Klątwa Ranieriego - zawsze drugi

Nigdy Claudio Ranieri nie był mistrzem kraju, ale czterokrotnie był już o krok od tytułu. Sezon na drugim miejscu kończył w Chelsea, Juventusie, Romie i Monaco. Czy klątwa Ranieriego zadziała i w tym roku?

Leicester City wyśmienicie spisuje się w tym sezonie. Lisy jeszcze rok temu znajdowały się w strefie spadkowej i dopiero po szaleńczym pościgu utrzymały się w Premier League. Niespodziewanie latem doszło do zmiany na stanowisku menedżera i na King Power Stadium zameldował się Claudio Ranieri.

Włoch to prawdziwy obierzy świat. Leicester jest jego piętnastym klubem/reprezentacją w karierze. Pracował od Włoch, poprzez Hiszpanię, Francję, Anglię aż po kadrę Grecji. Nigdy jednak nie był mistrzem kraju, chociaż swoje CV ma niezwykle bogate. Chelsea, Valencia CF, Atletico Madryt, Juventus Turyn, AS Roma, Inter Mediolan czy AS Monaco zapewniały mu szansę, aby powalczyć o ligowy triumf.

Przez cztery lata Ranieri pracował w Chelsea, ale były to jeszcze czasy, gdy Roman Abramowicz nie rządził na Stamford Bridge. Dopiero w ostatnim roku Ranieriego Rosjanin zainwestował pieniądze w The Blues i Włoch wydał na nowych zawodników 120 milionów funtów. To nie była jeszcze drużyna naszpikowana gwiazdami, ale mimo to Ranieri zdołał zająć z londyńczykami drugie miejsce. Abramowicz chciał jednak trenera z innej bajki i zatrudnił będącego wówczas już na szczycie Jose Mourinho. Kibice Chelsea najbardziej dziękują Ranieriemu za Franka Lamparda, którego w 2002 roku pozyskał z West Ham United.

Ranieri długo nie pozostawał bez pracy. Ponownie wrócił do Valencii, gdzie pracował już przed przejściem do Chelsea. Zastępował Rafaela Beniteza i obejmował zespół, który dwukrotnie z rzędu został mistrzem Hiszpanii. Przed Ranierim było nie lada wyzwanie. Włoch postawił na swoich rodaków, których ściągnął z Serie A. Początkowo Valencii wiodło się całkiem dobrze, ale z czasem konflikty w drużynie narastały i wyniki nie były zadowalające. Pod koniec lutego Ranieri został zwolniony.

Na bezrobociu pozostawał przez dwa lata. W końcu skusił się na ofertę AC Parmy, którą miał uratować przed spadkiem. Misja zakończyła się powodzeniem i w dziesięciu meczach zgarnął 17 punktów. Parma została uratowana, a Ranieri zasłużył na kontrakt w Juventusie Turyn. To były czasy, kiedy Juve wróciło do Serie A po skandalu związanym z ustawianiem meczów. W pierwszym sezonie zajął dobre trzecie miejsce. W kolejnym wdał się w słowne pyskówki z Jose Mourinho (ówczesny trener Interu Mediolan) i szalę mistrzostwa przeważyła kiepska seria Starej Damy, która wygrała zaledwie jeden z siedmiu meczów. Juventus zajął drugie miejsce, a krytykowany Ranieri został zwolniony.

We wrześniu 2009 roku został trenerem AS Romy, której niegdyś był piłkarzem. Po dwóch porażkach zastąpił Luciano Spallettiego. Tutaj znów ścierał się z Jose Mourinho, ale Ranieri nie wytrzymał presji i po przegranym meczu z Genoą zrezygnował. We wspomnianym spotkaniu prowadził już 3:0, żeby ostatecznie ulec rywalom 3:4.

Dwa lata później był już szkoleniowcem Interu Mediolan. Gian Piero Gasperini po przegraniu czterech z pięciu pierwszych meczów został zwolniony. Początkowo Ranieriemu dobrze wiodło się na San Siro. Potrafił wygrać siedem ligowych meczów z rzędu, ale później przyszła gorsza seria i w marcu 2012 roku odszedł z Interu.

Po nieudanych wojażach po włoskich klubach Ranieri znalazł zatrudnienie w Monaco, które akurat znajdowało się w Ligue 2. Po raz pierwszy w swojej karierze wygrał ligę, ale to było tylko zaplecze Ligue 1. Po awansie zajął drugie miejsce i jego kontrakt nie został przedłużony.

W 2014 roku został zatrudniony jako selekcjoner reprezentacji Grecji, jednak po pięciu miesiącach został zwolniony. Prezes greckiego związku piłki nożnej nie potrafił przeboleć domowej porażki z Wyspami Owczymi.

Niespodziewanie po ponad 10 latach Ranieri w lecie 2015 roku wrócił do Premier League. Zatrudnienie znalazł w Leicester City, które obroniło się przed spadkiem. Włoch miał trudne zadanie, ponieważ kibice uwielbiali Nigela Pearsona, byłego menedżera Lisów.

Tymczasem Leicester City od początku radziło sobie bardzo dobrze. Dopiero w siódmej kolejce przegrało pierwszy mecz i była to bolesna porażka z Arsenalem 2:5. Kolejne tygodnie tylko potwierdzały dobrą dyspozycję Leicester, a eksperci czekali aż drużyna Ranieriego zacznie się potykać. Zawstydzające porażki zdarzały się wszystkim kandydatom do mistrzostwa - tylko nie Leicester. Lisy przegrały jak dotychczas tylko trzy mecze: z Arsenalem (dwukrotnie) i Liverpoolem.

Na siedem kolejek przed końcem Leicester ma pięć punktów przewagi nad drugim Tottenhamem Hotspur. Póki co klątwa Ranieriego nie działa i niewiele wskazuje na to, żeby miało stać się inaczej.

Zobacz wideo: Rugby. Chuligański sport dla dżentelmenów

Źródło: WP SportoweFakty

Źródło artykułu: