Niedawno włoska "La Gazzetta dello sport" przygotowała ranking "drużyn jednego piłkarza". Znalazły się w nim reprezentacje: Walii (Gareth Bale), Szwecji (Zlatan Ibrahimović), Portugalii (Cristiano Ronaldo) i Polski (Robert Lewandowski). Dla Biało-Czerwonych to krzywdząca opinia, tym bardziej, że Adam Nawałka za każdym razem akcentuje znaczenie pozostałej grupy piłkarzy, która wspólnie wypracowała sukces w eliminacjach Euro 2016.
Choć "Lewy" jest absolutnym liderem, za którym kroczy reszta, to nie ma dziś Polski, bez pozostałych zawodników. Nawet w czasach olbrzymiej zależności od Lewandowskiego, przywódcy autorytarnego, nie sposób bagatelizować Grzegorza Krychowiaka, Arkadiusza Milika czy Jakuba Błaszczykowskiego. To byłoby szaleństwo i Nawałka wie o tym najlepiej.
W sobotni wieczór, selekcjoner postawił na dublerów, ubrał drużynę w pozornie gorszy strój, choć klasowy i lśniący. Dzięki jego decyzjom, Bartosz Kapustka mógł biegać w pierwszej połowie obok Grzegorza Krychowiaka, Filip Starzyński wykorzystać doskonałe podanie Pawła Wszołka, a gracz Hellasu Werona strzelić dwa gole.
Rezerwowi zagrali na medal, zgnietli Finów najszybciej jak się tylko dało. I tylko Arkadiusz Milik, zmagający się ostatnio z kontuzją, grał nieco słabiej. Do 62 minuty, kiedy publiczność we Wrocławiu oszalała, bo na boisku pojawił się Robert Lewandowski, wszystko było jasne. Biało-Czerwoni prowadzili 3:0, kroczyli po kolejne zwycięstwo i podtrzymali fanów w myśleniu, że oto na ich oczach udoskonala się fantastyczna drużyna. Ta sama, która w ostatnich 18 meczach przegrała ledwie raz, z Niemcami we Frankfurcie.
Zobacz wideo: Polska - Finlandia 3:0: gol Filipa Starzyńskiego
{"id":"","title":""}
Źródło: TVP S.A.
Nawałka ma znakomity bilans w roli selekcjonera reprezentacji Polski. W 23 oficjalnych spotkaniach, 13 razy wygrywał, 7 remisował, 3 przegrywał. Dwie z tych porażek (ze Słowacją i Szkocją) miały miejsce jeszcze przed rozpoczęciem eliminacji Euro 2016. To doskonały wynik, działający na wyobraźnię. W tym czasie polscy piłkarze strzelili aż 54 gole w 23 spotkaniach. Średnia na jeden mecz jest imponująca, wynosi 2,3.
Euforyczny nastrój, w który Biało-Czerwoni wprowadzili kibiców po udanych eliminacjach, wciąż trwa. W sobotę reprezentacja Polski udowodniła, że potrafi radzić sobie bez Roberta Lewandowskiego, choć nie została sprawdzona przez silnego rywala, który mógłby wykorzystać brak naszej największej gwiazdy. Na dziś, drużyna "B" jest świetna na słabszych rywali.
Finlandia w sobotni wieczór była beznadziejna. I to, że przegrała 0:5, to jej wielkie szczęście.
Z Wrocławia
Mateusz Święcicki
Zobacz wideo: Filip Starzyński: Nie czuję się bliżej wyjazdu na Euro
{"id":"","title":""}
Źródło: TVP S.A.