LE: Borussia zatrzymana w Dortmundzie! Liverpool w lepszej sytuacji przed rewanżem!

PAP/EPA / BERND THISSEN
PAP/EPA / BERND THISSEN

W poprzedniej fazie Borussia bez trudu pokonała Tottenham, ale kolejny angielski rywal sprawił jej znacznie więcej problemów. Pierwszy mecz ćwierćfinałowy Ligi Europy między ekipą Thomasa Tuchela a Liverpoolem zakończył się remisem 1:1!

Gospodarze zaczęli ze sporym animuszem i w pierwszych fragmentach mieli sporą przewagę. W 17. minucie do szczęścia zabrakło im bardzo niewiele, bo Mamadou Sakho w ostatniej chwili zablokował strzał Marcela Schmelzera z kilku metrów. Simon Mignolet mógłby mieć ogromne problemy z interwencją. Dopiero po tym zimnym prysznicu pierwszy groźny atak przeprowadził Liverpool. Po rzucie wolnym Jamesa Milnera w sam środek bramki główkował jednak Dejan Lovren i Roman Weidenfeller był na posterunku.

The Reds byli przyczajeni, ale to oni zagrali w pierwszej połowie bardziej chytrze i w 36. minucie objęli prowadzenie. Milner podał głową do wybiegającego na czystą pozycję Divocka Origiego, a ten zachował zimną krew i trafił do siatki obok Weidenfellera, mimo że do końca naciskał go Łukasz Piszczek.

Bramka uskrzydliła ekipę Juergena Kloppa i przed przerwą mogła ona nawet podwyższyć wynik. Origi nie skompletował jednak dubletu, bo w drugiej sytuacji sam na sam z Weidenfellerem górą był już bramkarz gospodarzy. Ten moment okazał się kluczowy, bo zamiast wyniku 0:2, tuż po przerwie zrobiło się 1:1. W roli asystenta wystąpił znakomicie centrujący Henrich Mchitarjan, a Mats Hummels z łatwością wygrał pojedynek powietrzny z Adamem Lallaną i wyrównał uderzeniem głową.

Wydawało się, że po tym ciosie The Reds zostaną zepchnięci do głębokiej defensywy, a za ciosem pójdzie Borussia. Było jednak odwrotnie i to goście tuż po utracie gola mogli odzyskać prowadzenie. Weidenfeller zatrzymał jednak dwa bardzo groźne uderzenia Philippe Coutinho, a w jednej z tych sytuacji popisał się niebywałym refleksem, bo na reakcję miał dosłownie ułamki sekundy.

Później gospodarze próbowali jeszcze coś wskórać, mieli przewagę w polu, lecz atakowali niemrawo i nie potrafili znaleźć sposobu na rozmontowanie dobrze zorganizowanej defensywy Liverpoolu. Anglicy tymczasem już nie forsowali tempa, uznając wynik 1:1 za korzystny przed starciem na Anfield. Ich plan się powiódł i teraz to oni są nieco bliżej awansu. Druga potyczka obu drużyn odbędzie się za tydzień.

Borussia Dortmund - Liverpool FC 1:1 (0:1)
0:1 - Divock Origi 36'
1:1 - Mats Hummels 48'

Składy:

Borussia Dortmund: Roman Weidenfeller - Łukasz Piszczek, Sven Bender (76' Sokratis Papastathopoulos), Mats Hummels, Marcel Schmelzer, Julian Weigl, Erik Durm (46' Nuri Sahin), Gonzalo Castro, Henrich Mchitarjan, Marco Reus, Pierre-Emerick Aubameyang (77' Christian Pulisić).

Liverpool FC: Simon Mignolet - Nathaniel Clyne, Dejan Lovren, Mamadou Sakho, Alberto Moreno, Jordan Henderson (46' Joe Allen), Emre Can, Adam Lallana (77' Roberto Firmino), Philippe Coutinho, James Milner, Divock Origi (84' Daniel Sturridge).

Żółte kartki: Roman Weidenfeller, Marco Reus, Sokratis Papastathopoulos (Borussia Dortmund) oraz Emre Can, Adam Lallana (Liverpool FC).

Sędzia: Carlos Velasco Carballo (Hiszpania).

Zobacz wideo: Trykot z San Diego i puchar od Bodo. Wystawa na stulecie Legii

{"id":"","title":""}

Komentarze (35)
avatar
AntyFarsa
8.04.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
łopator jacy k...wa MY?????? czy ty grasz we frajerpulu dzieciaku??? idz do lekarza, niech ci cos na nogi zapisze! na glowe juz za pozno! 
avatar
Apator Fan-RSKZ
7.04.2016
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Gdzie są eksperci?Dodam,że to my mieliśmy lepsze szanse,żeby strzelić kolejne bramki.City wczoraj miało nie mieć szans z PSG,a LFC dziś z BVB.Pokory trochę hejterzy z la nudy,ligi 3 zespołów.