Jacek Stańczyk: Fair play? Game over! (komentarz)

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Adam Warżawa /
PAP / Adam Warżawa /
zdjęcie autora artykułu

Waldemar Fornalik mówi: - To kabaret! Nie ma racji. W kabarecie chodzi o to, żeby się śmiać. A tu trzeba płakać. Bo ostatnia kolejka rundy zasadniczej ekstraklasy pokazała, jaki burdel ciągle panuje w polskiej piłce.

Tu już nawet nie chodzi o to, że kilkanaście minut po meczach ciągle liczono kartki i to, którzy kibice lepiej się zachowywali: Podbeskidzia Bielsko-Biała czy Ruchu Chorzów. Stan na sobotę wieczór jest taki, że to drużyna z Bielska-Białej ostatecznie zagra w grupie mistrzowskiej, bo zadecydowała o tym tabela fair-play. To takie ekstraklasowe Yeti, niby jest, ale nikt nigdy jej nie widział. No to się wyłoniła i postraszyła. Jest i ma się świetnie.

Skoro bilans bezpośrednich meczów był taki sam, skoro bilans bramek był taki sam, to regulamin mówi, że wyżej jest ten, który mniej faulował, którego kibice lepiej się zachowywali i generalnie mniej było z nim kłopotów. Czyli szeroko rozumiane fair-play. Też dziwne, że o miejscu w tabeli decydują kibice (zachowanie kibiców to jedna z części całej oceny), ale nie jest to największy problem. To i tak sukces, że ta niepewność trwała kilkadziesiąt minut, bo normalnie raporty delegatów spływają na drugi dzień, albo trzeci.

Jest burdel, bo co najmniej do poniedziałku nadal nie wiemy nic. A nie wiemy nic, bo przez 47 dni nikt z Komisji Odwoławczej PZPN nie raczył odpisać Lechii Gdańsk, dlaczego podtrzymuje decyzję Komisji Licencyjnej o odebraniu jej punktu. Jak już raczył, to Lechia szybko się odwołała. Trybunał Arbitrażowy przy PKOl wstrzymał wykonanie kary, czyli punkt Lechii dopisał, na jeden dzień przed ostatnią kolejką. PZPN uważał, że Trybunał nie mógł tego zrobić. Ekstraklasa SA zwróciła się do Trybunału, aby ostateczną decyzję podjął jak najszybciej. Może się to zdarzyć w poniedziałek.

Jeśli Trybunał ostatecznie punkt Lechii zabierze, ten sam, który kilkadziesiąt godzin wcześniej przywrócił, wtedy w małej tabeli wyjdzie, że to jednak Ruch awansuje, a nie Podbeskidzie.

I klasyfikację fair-play ekstraklasy szlag trafi.

Generalnie, całe fair-play szlag trafi.

Game over.

Jacek Stańczyk

Zobacz wideo: O punkty powalczą prawnicy, nie piłkarze

{"id":"","title":""}

Źródło artykułu:
Komentarze (8)
avatar
MaLuKa
10.04.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jestem ciekawy, czy Pan Fornalik wypowiedziałby te słowa, gdyby Ruch jednak zagrał w "grupie mistrzowskiej"??? A swoją drogą, proszę spojrzeć, jakim Pan jest MARNYM trenerem!! Bo gdyby Pan był Czytaj całość
avatar
Arek Daria Moritz
10.04.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
najlepsze rozwiazanie to zlikwidowac podzial grup  
avatar
Radek Włodarek
10.04.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nie rozumie komentarza kibice - klub to jedno a więc kibice też mają wpływ na końcowy wynik ich drużyny. I nikt mi nie mówi że niesportowe zachowanie ( na szczęście coraz rzadsze) nie jest tw Czytaj całość
avatar
piotruspan661
10.04.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
To odbieranie punktów, to wyjątkowo idiotyczna kara, bo miesza porządek sportowy z urzędniczym. To tak jakby urzędnicy zza biurka strzelali wirtualne bramki.  
avatar
Grek Zorba
9.04.2016
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
najlepsze jest że gdyby liczono same kartki to wyżej jest Ruch, ale liczą się jeszcze wrażenia artystyczne na trybunach. A że na Bielsko chodzą dziadki i gimbaza to wiadomo jak się skończyło