Aleksandar Prijović wyszedł ostatecznie z cienia Nemanji Nikolicia i teraz to on jest zawodnikiem, który strzela dla Legii Warszawa najważniejsze bramki. Jego strzał z efektownego wyskoku zapewnił liderowi Ekstraklasy wygraną z Lechem Poznań w finale Pucharu Polski.
"Prijo" nigdy nie należał do wirtuozów futbolu a porównywanie go do Zlatana Ibrahimovicia miało bardziej podtekst humorystyczny, ale Serb ze szwajcarskim paszportem po raz kolejny udowodnił, że świetnie czuje się w meczach o najwyższą stawkę.
Ładny gol Prijovicia był jednym niewielu solidnych momentów tego spotkania.
ZOBACZ WIDEO Damian Chmiel: pojawiło się widmo spadku (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Gdy w 4. minucie Szymon Pawłowski uderzył w słupek bramki Arkadiusza Malarza, wydawało się, że jest to prolog do widowiska na Stadionie Narodowym. Ale do końca pierwszej połowy była to zaledwie jedna z dwóch solidnych sytuacji w meczu. Drugą był strzał Nemanji Nikolicia z dystansu.
Stawka spotkania paraliżowała wyraźnie dwa najmocniejsze kadrowo zespoły naszej Ekstraklasy.
Zawodnicy obu zespołów musieli mieć z tyłu głowy, że Puchar Polski to coś więcej niż tylko kolejne trofeum. Legia walczyła o "dublet" na stulecie, zaś Lech o jeszcze więcej, bo przepustkę do europejskich pucharów. Brak awansu do rozgrywek w Europie to dla klubu z Poznania ostry cios.
Sporo o poziomie meczu mówi fakt, że najlepsze oceny zbierali piłkarze bloków defensywnych, jak Michał Pazdan z Legii czy Abdul Aziz Tetteh z Lecha.
W grze ofensywnej trudno było znaleźć jakąś myśl przewodnią. Raczej liczono na szczęśliwy zbieg okoliczności. W zespole z Warszawy po raz kolejny zawodził Ondrej Duda, u którego łatwiej było policzyć straty niż udane zagrania.
Po zmianie stron w 50. minucie kolejną dobrą okazję miał "Kolejorz". Karol Linetty zagrał ze skrzydła do Gergo Lovrencsicsa, ale węgierskiego skrzydłowego w świetnym stylu powstrzymał Malarz, który w tym sezonie poza kilkoma słabszymi momentami trzyma równą, wysoką formę i w pond połowie spotkań zachowuje "czyste konto".
W końcu Stanisław Czerczesow zdjął z boiska bezproduktywnego Dudę i wstawił na jego miejsce Guilherme. Chwilę później Brazylijczyk naciskał na Karola Linettego a ten, chcą wybić piłkę, dośrodkował ją pod własną bramkę i Prijović nie zmarnował okazji pewnie trafiając do siatki z kilku metrów.
Było to przykre zwieńczenie słabiutkiego meczu tego jakże utalentowanego piłkarza z Poznania, kandydata do gry w kadrze narodowej.
Kibice Lecha długo nie mogli pogodzić się z niemocą swojej drużyny i zaczęli wrzucać race na boisko. Sędzia musiał przedłużyć spotkanie o kilkanaście minut. Jedna z rac trafiła w Malarza. Można przypuszczać, że kary będą dotkliwe. Ale opóźnienie niewiele dało. Lech rzucił się do ataków, ale Legia spokojnie kontrolowała sytuację.
Dla Legii to już 18. wygrana w Pucharze Polski. Kibice Legii wywiesili transparent z napisem: "W konstytucji nowe prawo, Puchar na zawsze dla ciebie, Warszawo". Coś w tym jest. Drugi w tej klasyfikacji Górnik Zabrze ma zaledwie sześć triumfów.
Lech Poznań - Legia Warszawa 0:1 (0:0)
0:1 - Aleksandar Prijović 69'
Składy:
Lech: Jasmin Burić - Tomasz Kędziora, Paulus Arajuuri, Marcin Kamiński, Tamas Kadar - Łukasz Trałka (79. Maciej Gajos), Abdul Aziz Tetteh - Gergo Lovrencsics (90+1. Karol Jóźwiak), Karol Linetty, Szymon Pawłowski - Dawid Kownacki (87. Darko Jevtić).
Legia: Arkadiusz Malarz - Artur Jędrzejczyk, Igor Lewczuk, Michał Pazdan, Adam Hlousek - Ondrej Duda (67. Guilkherme), Ariel Borysiuk, Tomasz Jodłowiec, Michał Kucharczyk (90. Michał Kucharczyk) - Aleksandar Prijović, Nemanja Nikolić (83. Michaił Aleksandrow).
Żółte kartki: Szymon Pawłowski, Łukasz Trałka - Aleksandar Prijović, Michał Pazdan.
Sędziował: Szymon Marciniak
Widzów: 48563
Marek Wawrzynowski z PGE Narodowego