Lech nie wzmocni ataku. Jan Urban tłumaczy dlaczego
Z Lecha płyną już sygnały, że latem nie będzie wzmocnień w ataku. Wielu kibiców uważa, że ta formacja powinna zyskać świeżą krew. Jan Urban ma jednak inne zdanie.
Dawid Kownacki, Nicki Bille Nielsen i Marcin Robak razem strzelili w Ekstraklasie tylko 11 goli, a to dorobek, który nie gwarantuje Kolejorzowi regularnego punktowania.
- Już wcześniej mówiłem, że największym problemem były kontuzje. Przez całe rozgrywki nie doczekaliśmy się momentu, w którym na tej pozycji toczyłaby się normalna rywalizacja o miejsce w składzie. Zawsze ktoś wypadał - powiedział Jan Urban.
Skąd jednak ten optymizm? Kłopoty z urazami to w Lechu nic nowego, a stan, który trwa od kilku lat. W podobnych realiach pracowali wcześniej Mariusz Rumak i Maciej Skorża. - Ja będę się martwił wtedy, gdy napastnicy będą zdrowi, a mimo to nie będą trafiać do siatki. Tu jest właśnie moja rola. Gdybym miał zakładać, że te problemy nigdy ich nie opuszczą, to musielibyśmy zatrudnić ośmiu napastników. Uważam, że nie należy tak myśleć. Zdaję sobie sprawę, że np. Nicki nie jest typem snajpera, który zdobędzie 15 czy 20 bramek, ale już Marcina Robaka jak najbardziej na to stać - stwierdził Urban.
ZOBACZ WIDEO Marcin Żewłakow: jeżeli Nawałka ma do kogoś słabość, to do Mączyńskiego (źródło TVP)