Jeszcze do przerwy utrzymywał się wynik bezbramkowy, ale później rozpoczął się już koncert jednej drużyny. Podopieczni Grzegorza Nicińskiego na prowadzenie wyszli po strzale Gastona Sangoya. Później bramki zdobywali Yannick Kakoko, Marcus Vinicius da Silva i Rafał Siemaszko.
Mirosław Jabłoński, opiekun Stomilu, żałuje, że w pierwszej połowie jego podopiecznym nie udało się strzelić bramki.
- W pierwszej połowie skutecznie przeciwstawiliśmy się sile i potencjałowi Arki. Szkoda, że nie padła dla nas bramka po ładnej akcji, gdy Nishi strzelił w słupek. Może ten gol dodałby nam skrzydeł. Niestety druga połowa wyglądała w naszym wykonaniu zdecydowanie gorzej. Na pewno wpływ miał ubytek sił, ale przynajmniej dwie bramki straciliśmy po błędach, które nie powinny się nam przytrafić. Nie było już potem szansy, by odmienić ten wynik - przyznaje doświadczony szkoleniowiec Stomilu.
ZOBACZ WIDEO Trener Górnika Łęczna: Dziękuję zawodnikom za walkę i wiarę (Źródło: TVP)
{"id":"","title":""}
Stomil na trzy kolejki przed końcem sezonu zajmuje dziewiąte miejsce z 41 punktami na koncie. Jabłoński podkreśla, że jego drużynę czeka twarda walka o utrzymanie.
- Teraz przed nami dwa bardzo ważne mecze. Naszym celem jest utrzymanie w lidze i trzeba zrobić wszystko, by tę 1. ligę w Olsztynie utrzymać - przyznaje Jabłoński.
Stomil na zakończenie rozgrywek zmierzy się z MKS-em Kluczbork, Pogonią Siedlce i Miedzią Legnica.