- W momencie, gdy przychodziłem do klubu, Legia nie mogła pozwolić sobie na błąd. Arek Malarz utrzymywał stabilną formę, a ja miałem świadomość, że mogę być rezerwowym. Byłem zadowolony z treningów z pierwszym zespołem Legii zwłaszcza, jeżeli przypomnimy sobie, jak wyglądały moje ostatnie miesiące w Krakowie - wspomina Cierzniak.
Po tym jak prezesi Wisły dowiedzieli się, że bramkarz po sezonie zostanie piłkarzem Legii, przesunęli go do drużyny rezerw. Izba ds. Rozwiązywania Sporów Piłkarskich rozwiązała jednak kontrakt Cierzniaka z "Białą Gwiazdą" z winy klubu, bramkarz stał się wolnym zawodnikiem i na zasadzie wolnego transferu trafił do zespołu z Warszawy.
Wiosną był jednak tylko rezerwowym. Rozegrał zaledwie dwa mecze - w trzecioligowych rezerwach.
ZOBACZ WIDEO Aleksandar Prijović: w lidze nie ma lepszych ode mnie (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
- Potrzebowałem kilku tygodni, by dojść do siebie. Po miesiącu byłem przygotowany już na sto procent, pod względem fizycznym i psychicznym. Wszystko wróciło na dobrą drogę. Wiele sobie obiecuję po przyszłych sezonach. Latem zaczynam walkę o pozycję numer 1. Liczę, że zostanę pierwszym bramkarzem. Na koszulce mam numer 33, ale wierzę, że to ja będę wybiegał w pierwszym składzie - deklaruje piłkarz.
Cierzniak dotąd przegrywał rywalizację z Arkadiuszem Malarzem.
- Widzę, że Arek jest lepszym bramkarzem niż był. To oczywiście jego zasługa i trenerów, ale Arek jest też świadomy tego, że czekam na swoją szansę - kontynuuje.
- Nie przyczyniłem się do dubletu Legii na boisku, ale wspierałem chłopaków, naciskałem Arka Malarza, może to też spowodowało, że grał lepiej. To były dla mnie krótkie, ale cenne tygodnie, które zaprocentują w przyszłości. Uważam, że prawdziwa rywalizacja rozpocznie się dopiero teraz - kończy legionista.
Legia jest trzynastym profesjonalnym klubem w karierze Cierzniaka.