Oceniamy ligę: W Pogoni Szczecin miał być bal, został żal

Pogoń Szczecin zakończyła sezon na najwyższym od lat 6. miejscu w Ekstraklasie. Powodów do świętowania jednak nie było. Kibice, piłkarze i pożegnany już trener Czesław Michniewicz mogą mieć kaca z innego powodu.

Sebastian Szczytkowski
Sebastian Szczytkowski
PAP / Marcin Bielecki

Portowcy zakończyli sezon na stadionie Legii Warszawa. Przegrali 0:3 i nie przeszkodzili Wojskowym w zdobyciu mistrzostwa Polski. Piłkarze Pogoni Szczecin rozeszli się prędko w różnych kierunkach. Część do autokaru, część w rodzinne strony, a część została w stolicy Polski i czekała na galę Ekstraklasy.

Wiedzieli, że mieli wyborną szansę, by podobnie jak Legia, uśmiechać się po ostatnim gwizdku. Skończyło się jak co roku. Medale i przepustki do europejskich pucharów zdobyli konkurenci.

Pogoń ma za sobą poprawny sezon. W rundzie jesiennej była najdłużej niepokonana, a na koniec roku nieomal ustanowiła rekord zwycięstw z rzędu. Szczecinianie mieli okresy, kiedy ich wyniki robiły wrażenie. Pokonali dwa razy Lecha Poznań, raz Piasta Gliwice, raz Lechię Gdańsk, a na deser Cracovię. Defensywa robiła furorę w Ekstraklasie, a pion szkolenia pękał z dumy, gdy piłkarskiej Polsce pokazał Marcina Listkowskiego.

ZOBACZ WIDEO Bartosz Kapustka: wszystko w moich nogach, żeby osiągać szczyty (źródło TVP)

Wszystko posypało się zimą. Tradycyjnie. Pogoń miała w tej dekadzie tylko jedną wiosnę, w której punktowała lepiej niż jesienią. Czesławowi Michniewiczowi nie osłabiono zespołu. Dostał skrzydłowego Adama Gyurcso, a po kontuzjach wrócili Nunes, Zwoliński i Sebastian Murawski. Trener nie zwieńczył jednak dzieła spektakularnym sukcesem. Jego drużyna była dopiero 13. siłą Ekstraklasy w 2016 roku.

Pogoń plasowała się na miejscu biorącym do europejskich pucharów po rundzie jesiennej, a także na koniec sezonu zasadniczego. Na finiszu zleciała na 6. lokatę. Stąd rozczarowanie i stąd pożegnanie z Michniewiczem. Szczecinian poprowadził w następnym sezonie inny trener.

EkstraKLASA: Stabilność

Kluby, które od czasu reformy Ekstraklasy, były zawsze w grupie mistrzowskiej, można zliczyć na palcach jednej dłoni. Jest wśród nich Pogoń i choć później w ósemce punktuje od święta, to w Szczecinie kibice nie muszą drżeć o utrzymanie, nie muszą co tydzień fundować piłkarzom cierpkich rozmów. Budżet klubu jest zbilansowany, a i w temacie nowego stadionu czuć optymizm.

EkstraKLAPA: Nuda do kwadratu

Stabilizacja bywa nudna. Gdyby Jarosław Fojut nie zdecydował się w przypływie sportowego szaleństwa na strzał z połowy boiska do bramki Piasta, kibice nie mieliby czego wspominać. Poza kilkoma wyjątkami mecze Pogoni zlały się w mdłą papkę, więc trybuny świeciły pustkami. Michniewicz miał za zadanie poprawić grę ofensywę zimą, ale pozostał królem remisów, a jego drużyna miała najpierw wybronić, a dopiero później zaatakować.

Lider: Rafał Murawski

Pogoń była uzależniona od swojego kapitana. To Murawski strzelił najwięcej goli i dograł najwięcej asyst. - Rafał jest dla Pogoni Szczecin jak Lionel Messi w Barcelonie albo Robert Lewandowski w Bayernie - porównywał Michniewicz. Pomocnik zawstydzał statystykami młodszych kolegów i ratował im skórę w końcówkach spotkań.

Cytat: Czesław Michniewicz

Żałuję, że kilka minut odebrało nam szansę na medal, na puchary. Nie spełniliśmy naszych marzeń i jedyne, co nam pozostało, to pożegnać się.

Czy Pogoń Szczecin będzie silniejsza w następnym sezonie?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×