Górnik z przygodami wrócił do Zabrza

Ponad 6 godzin trwała podróż z Warszawy do Zabrza piłkarzy Górnika. Powrót ze zgrupowania na Cyprze przedłużył się w czasie, gdyż 15 km przed Częstochową miała miejsce awaria autobusu. Po 1,5 godzinnym czekaniu na nowy pojazd, zespół mógł kontynuować podróż do Zabrza.

W tym artykule dowiesz się o:

- W tym miejscu, gdzie mieliśmy przymusowy postój, tir zderzył się z busem. Tak więc na drodze nie było bezpiecznie - przyznaje kierownik ekipy, Jerzy Kowalik. Na stadionie jako pierwszy z autobusu wysiadł Michal Vaclavik, ale najbardziej spieszył się do domu jego konkurent w bramce, Sebastian Nowak. - Chciałbym jak najszybciej zobaczyć moją urodzoną kilka dni temu córeczkę. Jak ma na imię? Jeszcze nie nadałem jej imienia - śmiał się Sebastian Nowak, który błyskawicznie popędził do żony i córki. W dobrym nastroju, chociaż trochę zmęczony podróżą był Damian Gorawski, który na Cyprze integrował się z drużyną. Zarówno w sensie sportowym, jak i towarzyskim. - Jest dobrze, po długiej przerwie dochodzę do normalnej dyspozycji sportowej. Najważniejsze, że jestem zdrowy i nic mi nie dolega. Szkoda tylko, że Polska zasypana jest śniegiem. Oby do Wielkich Derbów Śląska pogoda się poprawiła - wyraził nadzieję Gorawski, który bardzo szybko zintegrował się z drużyną.

Na Cyprze panowała słoneczna pogoda, więc nic dziwnego, że piłkarze prezentowali efektowne opalenizny. - W sparingach grałem na pozycji ofensywnego pomocnika. A więc na tej, którą bardzo lubię - cieszył się lekko strzaskany słońcem Dariusz Kołodziej. - Marzy mi się zaliczenie w lidze jak największej ilości asyst i bramek po mocnych strzałach zza linii pola karnego. Myślę, że w lidze będzie dobrze - zapewnia były pomocnik Podbeskidzia.

Źródło artykułu: