WP SportoweFakty: To czas, żeby Arkadiusz Milik odszedł z Ajaxu?
Arkadiusz Radomski: To jeszcze nie ten moment.
Kiedy będzie odpowiedni?
- Z doświadczenia i znajomości ligi holenderskiej doradziłbym Arkowi, by został w Eredivisie przynajmniej na jeszcze jeden sezon. Trudno mi było zrozumieć, dlaczego były trener Ajaxu, Franck de Boer, nie był z niego do końca zadowolony. Myślę, że każdy szkoleniowiec chciałby mieć takiego zawodnika w swojej drużynie.
Milika chcą między innymi zespoły z Premier League czy klub z Hiszpanii - Sevilla.
- Oby Arek nie poszedł za pieniędzmi. I tak ma dobre wynagrodzenie w Amsterdamie, ale lepsze przyjdzie, jak będzie ciężko pracował. On musi myśleć przede wszystkim o rozwoju. Popełniłby błąd, gdyby odszedł na przykład do Anglii. To jeszcze nie ten poziom. Po roku, dwóch, powinien być gotowy na transfer.
ZOBACZ WIDEO Witani niczym gwiady rocka! Lewandowski, Piszczek i Rybus już w Arłamowie (Źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Co musi poprawić?
- Ma wiele atutów: wykończenie, ciąg na bramkę, ale brakuje mu umiejętności przetrzymania piłki z przodu, pod polem karnym rywala. W Holandii bardzo zwraca się na to uwagę.
Ma pan dla niego jakieś rady?
- Jeżeli Arek pracuje dodatkowo po treningach, to poprawi mankamenty i będzie jeszcze lepszy. Pamiętam Klaasa-Jana Huntelaara i Ruuda van Nistelrooya, z którymi grałem w Heerenveen. Po każdym treningu zostawali 25 minut i z różnych pozycji oddawali strzały na bramkę. W meczach było to widoczne, bo zdobywali bramki z różnych pozycji, wpadało praktycznie wszystko, co kopnęli. Milik musi być jak oni. Mam nadzieję, że nie spoczął na laurach. Tylko pracą osiągnie taki sukces, jak Robert Lewandowski.
Czego uczy Eredivisie?
- W Niemczech gra się na wynik. W Holandii jest czas, by szkolić zawodników. Każdy trening to nowa nauka. W Bundeslidze się wymaga, w Eredivisie stawia na rozwój. To kolosalna różnica. W Polsce wygląda to jeszcze inaczej - są cztery dni do meczu i już się o nim myśli. Na zasadzie: "ostrożniej, żeby się nie przemęczyć." W Holandii takie nastawienie stosowane jest dopiero na dobę przed spotkaniem.
A jakie nastawienie zastosować przed wielkim turniejem? Grał pan na mistrzostwach świata w 2006 roku. Reprezentacja przegrała dwa mecze i nie wyszła z grupy. Jakich błędów musi uniknąć obecna kadra?
- Przede wszystkim wyeliminować strach. "Najpierw obrona, a później coś się uda" - myśleliśmy dziesięć lat temu. To było błędne podejście, zbyt zachowawcze, pozbawione odwagi. Tak samo podeszliśmy również do drugiego spotkania z Niemcami. Przestraszyliśmy się ich, za bardzo się cofnęliśmy i rywal nie pozwolił nam na nic. Skończyło się 0:1. Na Euro nie wolno nam przegrać pierwszego spotkania, bo balon pęknie.
[nextpage]
Czyli tak, jak do tej pory.
- Dziś mamy do czynienia z inną kadrą. Wszyscy mają do nas respekt. Z tego co widzę, to w reprezentacji zmieniło się wiele rzeczy na plus, między innymi nastawienie mentalne. Musimy grać ofensywnie, bo tam mamy największy potencjał. Rywale na Euro 2016 są w naszym zasięgu. To ciekawa grupa, ale ja się o awans nie obawiam. Liczę na ćwierćfinał.
Krzysztof Mączyński, Grzegorz Krychowiak, Tomasz Jodłowiec, Piotr Zieliński. Kto powinien grać w środku pomocy?
- Zagrałbym jednym defensywnym pomocnikiem - Grześkiem Krychowiakiem i dwoma ofensywnymi, kreatywnymi zawodnikami - Mączyńskim i Zielińskim. Mamy stwarzać sytuacje, nie ma co kalkulować. Krychowiak występuje na tej samej pozycji, co kiedyś ja. Jest świetny, wykonuje swoje zadania perfekcyjnie. Dobrze, że mamy go w kadrze.
Dziś leczy kontuzję.
- Jest po męczącym sezonie, dlatego odpoczynek więcej mu da, niż gdyby miał trenować na pełnych obrotach. Nawet, jak rozpocznie treningi 3-4 dni przed meczem z Irlandią Północną, to nic się nie stanie.
Pan przez kontuzję nie pojechał na Euro 2008.
- Byłem w innej sytuacji, zerwałem więzadła, ale przed turniejem zagrałem 7 meczów dla Austrii Wiedeń. Byłem zdrowy. Leo Beenhakker odwiedził mnie w Wiedniu i stwierdził, że nie jestem w formie po urazie. Byłem innego zdania, ale nie polemizowałem z trenerem. Za listę rezerwowych podziękowałem, wolałem, żeby znalazł się na niej młody chłopak.
Podobnie czuł się kilkanaście dni temu Sebastian Mila czy Łukasz Szukała, którzy nie znaleźli się w szerokiej kadrze na turniej we Francji, a grali regularnie w eliminacjach.
- Trzeba się z decyzją trenera szybko pogodzić. Nie jest to miłe, ale też nie załamuje. Ja to szybko przełknąłem i nie rozpamiętywałem.
Nie brakuje panu piłki?
- W seniorskiej piłce widzę się może za 10 lat. Mam misję do wykonania. Od 2,5 roku prowadzimy z Andrzejem Niedzielanem akademię w Zielonkach pod Krakowem. Mamy trzy grupy młodzieżowe, 7-11 lat, 11-13 i 15-17. Trenuje z nami około 70 dzieciaków. Grupa jest zamknięta, ponieważ w dwójkę ciężko byłoby nam okiełznać większą liczbę chętnych. Na razie szukamy stałej bazy treningowej dla akademii.
Czym się wyróżniacie?
- Zwracamy uwagę na detale. Trampkarze i juniorzy grają w swoich ligach, ale młodsi chłopcy skupiają się praktycznie tylko na treningach. Czasem zbyt wczesna rywalizacja tylko przeszkadza w rozwoju. Stawiamy przede wszystkim na szkolenie, bo tu tkwi największy problem.
Przywiązujemy również wagę do sfery mentalnej. Rozmawiamy z chłopakami, są ciekawi przekazywanej przez nas wiedzy. Dbamy z Andrzejem o to, by chłopcy kimś w życiu zostali, nawet jeżeli nie uda im się w piłce. Czerpiemy z holenderskich wzorców. Mamy dużo kontaktów w Holandii, rynek na ten kraj jest dla nas otwarty. Ostatnio 16-latek z naszej akademii podpisał trzyletni, profesjonalny kontrakt z NEC Nijmegen. Jest również dwóch, trzech kandydatów, którzy mogą pójść jego śladem. Działamy trochę na uboczu, ale prężnie.
Rozmawiał Mateusz Skwierawski
*Arkadiusz Radomski grał przez trzynaście lat w Holandii, z czego dziesięć w Eredivisie. Podczas swojej kariery występował w Lechu Poznań, BV Veendam, Heerenveen, Austrii Wiedeń, NEC Nijmegen i Cracovii. Rozegrał 30 meczów w reprezentacji Polski. Brał również udział w mistrzostwach świata w Niemczech w 2006 roku. W 1993 roku wygrał z kadrą do lat 16 młodzieżowe mistrzostwa Europy.