Dawid Janczyk wrócił do piłki. "Teraz może wskoczyć na inny pułap"

Kiedy zimą zaczął treningi z Sandecją Nowy Sącz nie każdy wierzył, że będzie w stanie wrócić do formy. Utalentowany napastnik na przekór negatywnym komentarzom wytrwał i znów zaczął strzelać. Tym razem w I lidze.

Krzysztof Niedzielan
Krzysztof Niedzielan
Materiały prasowe / Michał Śmierciak / Sandecja Nowy Sącz

Dawid Janczyk może być zadowolony z rundy wiosennej sezonu 2015/2016. Zakończył ją dwoma meczami w pierwszym składzie Sandecji Nowy Sącz, w których zdobył po bramce. W ten sposób odwdzięczył się za duży kredyt zaufania, jakim został obdarzony.

Po ponad półrocznym rozbracie z boiskiem, powrócił do treningów w styczniu tego roku. Pomocną dłoń wyciągnęła do niego Sandecja, gdzie zaczynał przygodę z piłką. Startował z bardzo niskiego poziomu, miał sporą nadwagę. Postanowił wziąć się w garść i jeszcze raz spróbować odbudować pozycję w futbolowym środowisku. Swoją postawą w okresie przygotowawczym wywalczył kontrakt w rodzinnym Nowym Sączu. 6 razy wychodził na boisko na zapleczu Ekstraklasy, więcej grał w rezerwach. Ze słów trenera biało-czarnych Radosława Mroczkowskiego wynika, że Janczyk pracował solidnie.

- Podjął wyzwanie i później miał trudne momenty, związane z tym, że było dość sporo zajęć treningowych i musiał nadrabiać zaległości. Musiał przełamywać swoje słabości, ale widzieliśmy, że pracuje. Nie było tak, że dostał coś za darmo. Na wszystko sobie zapracował - podkreśla szkoleniowiec Sandecji.

ZOBACZ WIDEO Brat Szczęsnego: gdyby Wojtek zagrał, to byłaby niespodzianka (źródło: TVP)

- Czekaliśmy 20 tygodni na jego pierwszego gola. Wcześniej dostał szanse w krótszym wymiarze czasowym, wchodził z ławki i było widać, że jest blisko strzelenia bramki. Kiedy zagrał w dwóch ostatnich meczach po 53 minuty, prezentował się już solidnie. Żeby dojść do dobrej dyspozycji, Dawid musi jeszcze dobrze popracować podczas najbliższego okresu przygotowawczego, ale kluczowa będzie najbliższa zima. Jeśli wytrwa, będzie mógł już startować z zupełnie innego pułapu - uważa Mroczkowski.

Wygląda na to, że Dawid Janczyk skupił się całkowicie na piłce i nie było wyraźnych sygnałów, żeby źle się prowadził poza boiskiem. Były o to spore obawy, biorąc pod uwagę wiele zdarzeń z przeszłości, problemy z alkoholem, które nie pozwoliły zrobić mu kariery na miarę wielkiego talentu.

- Nie przebywam z nim cały czas, mogę mówić tylko o tym co widziałem w okresie przygotowawczym i na treningach w trakcie rundy. Nie wiem co było poza tym, musiałem zawierzyć zawodnikowi. Nie brakuje ludzi, którzy komentują to cały czas, mówiąc że Dawid robi to, czy tamto. Nie we wszystko należy wierzyć i traktować to poważnie. Musiałbym sam zobaczyć, przekonać się i wtedy byłaby inna rozmowa. Wiem, że on sam sobie nabroił i stąd biorą się te komentarze. Dobrą opinię buduje się latami, ale traci się ją bardzo szybko i myślę, że Dawid jest tego świadomy - podkreśla Mroczkowski.

Trener Sandecji liczy, że po urlopie Janczyk będzie dalej w niezłej kondycji. - Wszystko zależy od niego. Ja nie będę wysyłał za nim człowieka, który będzie go pilnował, nie zamierzam bawić się w policjanta. Spotykamy się 22 czerwca, będzie mierzenie, ważenie, testy i będzie wiadomo, co robić dalej - zakończył Radosław Mroczkowski.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×