Mimo "złotej głowy" pogubił się poza boiskiem. Tragiczna historia Sandora Kocsisa

Był postrachem wszystkich obrońców. Nie miał sobie równych w pojedynkach główkowych. Znakomicie posługiwał się również obiema nogami. Poza sportowymi arenami Sandor Kocsis radził sobie jednak znacznie gorzej.

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
Getty Images / Keystone

Takiego napastnika jak on próżno było szukać na całym świecie. O jego niesamowitej smykałce do oszukiwania bramkarzy najlepiej świadczy liczba goli zdobytych dla reprezentacji Węgier - 75. Skalę wyczynu znacząco potęguje fakt, że do jego zrealizowania potrzebował zaledwie 68 spotkań, które rozegrał w ciągu ośmiu lat (1948-1956)! Dorobek ten byłby zapewne jeszcze bardziej okazały, gdyby nie skomplikowana sytuacja polityczna w jego ojczyźnie.

Na emigrację z niesamowitymi liczbami

Jesienią 1956 miało miejsce tak zwane "powstanie węgierskie", mające na celu uwolnienie się Węgrów od dominacji Związku Radzieckiego. Walki na terytorium rodzimego kraju Kocsisa trwały od 23 października do 10 listopada. W tym samym czasie zawodnik toczył z Honvedem Budapeszt dwumecz w Pucharze Europy przeciwko Athleticowi Bilbao. Rewanż miał zostać rozegrany na Węgrzech. Tak się jednak nie stało.

Odbył się na stadionie Heysel w Brukseli. Rywalizacja zakończyła się wynikiem 6:5 dla Athleticu (3:2 i 3:2), ale nie wynik okazał się tu najistotniejszy. Po drugim spotkaniu kilku czołowych zawodników Honvedu nie wróciło już do ojczyzny. Wśród nich był również Kocsis, który poprosił o azyl w Szwajcarii. Już nigdy nie zagrał ani w reprezentacji, ani w żadnym węgierskim klubie. Zostawił po sobie imponujący ślad, mimo że w młodości nie miał łatwych warunków do rozwijania umiejętności.

ZOBACZ WIDEO Joachim Loew: Polacy byli świetnie ustawieni w defensywie (źródło: TVP)

W trakcie trwania II wojny światowej na Węgrzech nie zawsze mógł trenować na stadionie. Często musiał uczyć się piłkarskiego rzemiosła w hali. Urodzony 21 września 1929 roku zawodnik, jako niespełna 16-latek, przebił się do Ferencvarosu Budapeszt. Spędził w nim pięć lat, z których najbardziej udane były dwa ostatnie. W sezonach 1948/1949 i 1949/1950 zdobył łącznie 63 gole w 60 meczach! Wtedy po raz pierwszy w jego piłkarskie życie wmieszała się polityka.

Na Węgrzech podjęto decyzję o umieszczeniu najzdolniejszych zawodników z całego kraju w jednym zespole. Kocsis otrzymał powołanie do armii, zasilając jednocześnie szeregi wojskowego klubu - Honvedu. Tam spotkał między innymi Ferenca Puskasa, z którym błyskawicznie stworzył zabójczy duet napastników, zarówno na płaszczyźnie klubowej, jak i reprezentacyjnej.

Złota głowa

Kadra stołecznego klubu przez wiele lat stanowiła bazę składu, który reprezentował Węgry na arenie międzynarodowej w czasach ich największej świetności. Kocsis trafiał do siatki jak na zawołanie dla obu ekip. W ciągu siedmiu lat gry w Honvedzie (1950-1957) strzelił 153 gole w 145 pojedynkach. Dwukrotnie, w 1952 i 1954 roku, był najlepszym snajperem spośród wszystkich lig europejskich. Z reprezentacją zdobył mistrzostwo olimpijskie w Helsinkach (1952) i wicemistrzostwo świata w Szwajcarii (1954). Podczas tego drugiego turnieju zdobył aż 11 goli w 5 meczach.

- Nigdy nie widziałem piłkarza lepiej grającego głową. Miał doskonały wyskok, doskonale się ustawiał i nadawał strzałom ogromnej mocy. Był kompletnym napastnikiem, ponieważ obok tego potrafił zdobywać gole obiema nogami i utrzymywać się przy piłce - opowiadał Gusztav Sebes, trener reprezentacji Węgier w latach 1949-1957.

Do Kocsisa przylgnął przydomek "złota głowa". Był bezlitosny dla rywali, chociaż zupełnie nie wyróżniał się wzrostem. Według różnych źródeł, mierzył między 177 a 181 centymetrów. Kiedy jednak przebywał poza boiskiem, jego postępowanie nie zawsze było racjonalne.

Pomocna dłoń z Barcelony

Życie zawodnika zaczęło się komplikować na emigracji. W Szwajcarii nie czuł się dobrze. Wpadł w depresję, co skutkowało sięganiem po alkohol. W stanie upojenia trafił do aresztu w Zurychu. Wyszedł za kaucją. Próbował popełnić samobójstwo poprzez przyjęcie nadmiernej ilości antydepresantów, ale służbom medycznym udało się go uratować. W barwach Young Fellows Zurich rozegrał zaledwie 11 pojedynków. Mimo tego, w 1958 roku sięgnęła po niego FC Barcelona.

W Katalonii odnalazł swoje miejsce na obczyźnie. Jako piłkarz zakotwiczył tam na siedem sezonów. Nie chciał wracać na Węgry, ponieważ w jego kraju ciągle obowiązywał ustrój komunistyczny. W szeregach Blaugrany raz wiodło mu się lepiej, raz gorzej. Nie zdobywał już tylu goli co wcześniej (42 w 75 potyczkach), ale był ważnym ogniwem zespołu.

Po zakończeniu kariery pozostał w Barcelonie, gdzie otworzył bar pod nazwę "Tete d'Or", co po polsku oznacza "Złotą Głowę". Przez chwilę próbował swoich sił w roli trenera, ale niczego w niej osiągnął. W latach 70. dopadł go natomiast kryzys, którego już nie przezwyciężył. Wrogiem nie do pokonania okazało się zdrowie.

Niewyjaśniony upadek z okna

Lawina nieszczęść Kocsisa rozpoczęła się po wykryciu zakrzepu w lewej nodze. Diagnoza była brutalna i jednoznaczna: konieczność amputacji. Kolejne wieści były jeszcze bardziej bolesne. Białaczka. Ale nie tylko. Węgier miał również raka żołądka. Po usłyszeniu tej wieści, 22 lipca 1979 roku, wypadł z okna jednego z barcelońskich szpitali.

Jedne źródła podają, że było to wyrachowane samobójstwo. Inne wskazują na wypadek. Zginął w wieku 49 lat.

Kocsis został pochowany w stolicy Katalonii, jednakże po 33 latach urna z jego prochami powróciła do ojczyzny. Obecnie znajduje się w Budapeszcie, w Bazylice św. Stefana, jednej z najważniejszych atrakcji turystycznych na Węgrzech. Ponownie spotkał tam swojego dawnego partnera z ataku. Tuż obok niego spoczywa bowiem Ferenc Puskas.

Wiktor Gumiński

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×