Chłodne przyjęcie Górnika Łęczna w Lublinie

PAP
PAP

Pierwszy od 24 lat ekstraklasowy mecz w Lublinie nie przyciągnął tłumów. Trybuny Areny Lublin świeciły pustkami i sprawiały przygnębiające wrażenie.

W tym artykule dowiesz się o:

Nie podziałała magia wielkich nazwisk w ekipie Lechii Gdańsk i fani woleli zostać w domach. W poniedziałek rano wciąż dostępnych było niemal 11 tysięcy biletów. Choć Arena Lublin może przyjąć 15 500 publiczności, to frekwencja nie powaliła na kolana.

Przeciwko przeprowadzce do stolicy województwa ostro protestują najbardziej zagorzali kibice Górnika Łęczna, którzy bojkotują wszystkie mecze zielono-czarnych. Mimo wszystko pojawili się oni w Lublinie i płacąc groszami za bilety starali się storpedować pracę kas, co zaowocowało kolejkami.

Do kiepskiej frekwencji przyczynił się nie tylko protest kibiców, ale i poczynania działaczy Górnika. Najpierw opóźniono otwarcie sprzedaży wejściówek w kasach stadionów w Łęcznej i Lublinie, a później ogłoszono, że w dniu meczu nie można będzie kupić karnetu oraz biletu z kartą kibica. Rekompensatą było utrzymanie cen z przedsprzedaży, co i tak nie pomogło.

W Lublinie nie pojawili się kibice Lechii, ze strony gospodarzy zabrakło zorganizowanego dopingu i mecz toczył się w sennej atmosferze, od czasu do czasu przerywanej brawami. Pierwsze spotkanie na Arenie Lublin potwierdziło, że przed działaczami Górnika jeszcze wiele pracy.

ZOBACZ WIDEO Piotr Stokowiec: mogliśmy zagrać tą samą "11" co z Partizanem (źródło: TVP)

{"id":"","title":""}

Źródło artykułu: